Mieli pokonać sześć tysięcy kilometrów, przemierzyli grubo ponad osiem tysięcy - na piechotę, konno, rowerami, spływając rzekami. Wszystko po to, by przejść trasę ucieczki jeńców, w tym polskiego oficera Witolda Glińskiego, z rosyjskiego łagru do Kalkuty. Trzej młodzi śmiałkowie z Łodzi w czwartek wrócili do Polski.

Studenci z Łodzi mówią, że nie było łatwych momentów. Przeprawili się przez 50 rwących rzek, Himalaje pokonali na rowerach, jadąc na wysokości ponad 5 tysięcy metrów. Na Syberii i w Tajdze doskwierał im mróz, na pustyni Gobi było plus 50 stopni C, a zaraz potem musieli znosić ulewy w górach. Dwa tygodnie pada deszcz, dwa tygodnie chodzisz w mokrych butach, w mokrych ubraniach, cały czas w zasadzie chodzisz głodny, ponieważ są ograniczone porcje żywności - opowiadali tuż po przylocie na warszawskie Okęcie reporterowi RMF FM.

Filip, Tomasz i Bartek dodają, że wygrali, bo stworzyli grupę. Choć przyznają, że nie od początku było łatwo. Były momenty, że się na siebie na siebie wydzieraliśmy, że się kłóciliśmy, się do siebie nie odzywaliliśmy, ale mieliśmy też świadomość, że jesteśmy grupą, że jak nie pójdziemy razem, to zginiemy - wspominają.

Teraz mówią już o sobie z uśmiechem "Drużyna Pierścienia". Krzywią się na pytanie, jak im się to udało. Mówią po prostu zrobiliśmy to.