Jedna osoba zginęła, pięć zostało rannych - to tragiczny bilans wczorajszych nawałnic. Potężne burze, które od południa przechodziły nad Polską, uszkodziły ponad 180 dachów, pozrywały linie energetyczne. Wiatr łamał drzewa, a deszcz zalewał ulice, samochody i piwnice. Straż pożarna podsumowała pracowitą środę.

W sumie w związku z intensywnymi opadami deszczu i wichurami strażacy interweniowali 3353 razy, najwięcej na Mazowszu - 773. Usuwaliśmy powalone drzewa, wypompowywaliśmy wodę z zalanych piwnic, pomagaliśmy kierowcom, którzy utknęli w zalanych autach - poinformował rzecznik komendanta głównego PSP Paweł Frątczak.

Jak dodał, poza Mazowszem, bardzo trudna sytuacja była w woj. łódzkim - tu strażacy interweniowali 455 razy, w woj. małopolskim - 440 razy i woj. wielkopolskim - 420 razy.

Niestety w wyniku nawałnic zginęła jedna osoba. Trzydziestokilkuletnią kobietę przygniótł fragment dachu w miejscowości Kołodziąż w powiecie węgrowskim (Mazowsze). Pięć kolejnych osób zostało rannych - jedna w Warszawie, trzy w rejonie Giżycka. Te ostatnie były w namiocie, na który spadły fragmenty drzewa - zaznaczył Frątczak.

W sumie uszkodzonych zostało ponad 180 budynków. Tylko na Mazowszu wiatr uszkodził 60 dachów, w tym 34 w powiecie węgrowskim. Z kolei w woj. łódzkim, w powiecie piotrowskim, uszkodzonych zostało 30 dachów, w tym 11 na budynkach mieszkalnych.

W pobliżu miejscowości Rozogi, koło Szczytna (warmińsko-mazurskie) uszkodzonych zostało 15 budynków. Tam też powalone drzewa całkowicie zablokowały jedną z dróg.

W sumie wiatr powalił ok. 1 tys. drzew, zerwane zostały linie energetyczne. Jedna z takich linii w miejscowości Trygort (warmińsko-mazurskie) spadła na pastwisko, w wyniku czego padło pięć krów i dwa cielaki - dodał Frątczak.