Platforma forsuje profesora Jerzego Eislera do objęcia stanowiska prezesa IPN. Politycy PO bardzo chcą, aby to ten historyk - szef warszawskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej został następcą Janusza Kurtyki, który zginął w Smoleńsku. Dziś ruszają w Sejmie przesłuchania kandydatów do Rady IPN - ciała, które wyłoni prezesa tej instytucji.

Podstawowym problemem z przeforsowaniem tej kandydatury może być postawa samego Eislera który nie wyraża publicznie entuzjazmu dla tego pomysłu - choć politycy PO mówią że nie prowadzili z nim jeszcze żadnych formalnych czy choćby półoficjalnych rozmów. Problem drugi, to ścieżka powoływania prezesa IPN. Najpierw bowiem parlament musi wybrać członków Rady Instytutu i dopiero oni wskażą kandydata na szefa.

Przymiarki do obsadzenia Rady wskazują jednak na to, że Eisler - jeśli się zdecyduje - nie powinien mieć większych problemów z wyborem. W radzie zasiąść mają bowiem historycy bliscy jego sposobowi patrzenia na dzieje najnowsze - m.in. profesorowie Paczkowski, Friszke i Dudek.

Kandydatem alternatywnym, zapasowym dla szefa warszawskiego oddziału IPN jest jego krakowski odpowiednik - Marek Lasota - on jednak uznawany jest dziś za kogoś kto ma znacznie mniejsze szanse na wybór.