Od poniedziałku przez 2 tygodnie serwery sądu elektronicznego w Lublinie będą wyłączone. Powód? E-sąd się zapchał i to dosłownie. Pomysłodawcy zakładali, że system rocznie przyjmie 400 tysięcy pozwów, tymczasem w ciągu ostatnich 12 miesięcy wpłynęło ich blisko dwa razy tyle.

W samym styczniu do e-sądu wpłynęło 92 tysiące pozwów. Nikt, nawet w najśmielszych przypuszczeniach nie spodziewał się, aż takiego natłoku spraw. Teraz serwery trzeba wyłączyć z dwóch powodów. Po pierwsze, żeby przeprowadzić konieczną archiwizację, po drugie, w tym czasie, sędziowie i referendarze mają zakończyć sprawy, które już wpłynęły do e-sądu. Od poniedziałku nie będą więc przyjmowane żadne nowe pozwy. Będzie można jedynie złożyć e-sprzeciw do już wydanych nakazów albo odebrać wyroki, które na bieżąco będą zapadały. Po dwóch tygodniach e-sąd ma znów ruszyć pełną parą.

Obsługą e-sądu zajmuje się blisko 140 osób w tym tylko dwóch sędziów. Jak się okazuje to za mało. Ministerstwo Sprawiedliwości ma podjąć decyzję o przydzieleniu kolejnych etatów.