Sytuacja w Autonomii Palestyńskiej wymknęła się spod kontroli - przyznał w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji ABC przywódca Palestyńczyków, Jaser Arafat. Potwierdził, że nie jest w stanie przerwać walk.

Arafat wielokrotnie apelował do młodych Palestyńczyków, aby powstrzymali się od rozlewu krwii. Nie przyniosło to jednak żadnego skutku. Arafat dodał jednak że winę za wydarzenia na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Strefie Gazy ponosi przede wszystkim Izrael.

Tymczasem Izrael zarzuca władzom Palestyńskiej Autonomii, że koordynują swe posunięcia z islamistami z Hamasu. Jednym z dowodów na to mają być najnowsze ulotki Arafatowskiej organizacji Fatah, wzywające do wznowienia "aktów terroru" w środkowym Izraelu. Współpraca między władzami Autonomii a Hamasem budzi też niepokój USA, które przekazały w nocy swoje zastrzeżenia w tej sprawie ludziom Arafata. Rząd Izraela oświadczył, że wszystkie ostatnie spotkania wojskowych obu stron nie mają żadnego znaczenia. Kontakty te służyć powinny blokowaniu terroru islamskiego. Tymczasem władze Autonomii same do tego terroru zachęcają, a nawet aktywnie w nim uczestniczą – twierdzą Izraelczycy, tak jak m.in. dowódca tajnej policji w Gazie, Mohamad Dahlan, odpowiedzialny za próbę wysadzenia izraelskiego autobusu w zeszłym tygodniu. Nic dziwnego, że np. mieszkańcy Jerozolimy zaczęli ostatnio masowo kupować broń – sprzedaż pistoletów wzrosła tam dziesięciokrotnie.

Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF z Tel Awiwu, Elego Barbura:

00:00