Aż 45 punktów zawierało ostatnie posiedzenie Senatu tej kadencji. I to posiedzenie zaledwie dwudniowe. Na poprzednich 82 posiedzeniach senatorowie mieli w programie od 12 do 30 punktów.

Senatorowie postanowili pożegnać się z Wiejską nie zostawiając w szufladach zbyt wielu ustaw. Zajęli się więc usługami turystycznymi, płatnymi autostradami, prawami lokatorów, zapasami ropy, zmienili też kodeksy: karny, cywilny i wykonawczy.

Ten ekspres, który przejechał przez senny, by nie powiedzieć nudny Senat to wynik zapotrzebowania posłów. Poprawki Senatu były konieczne, by na kilkadziesiąt projektach, na których zależy rządowi postawić pieczęć "zakończone" i odesłać do prezydenta. Dlatego rzutem na taśmę senatorowie przyjęli ustawę chroniącą lokatorów przed upadkiem dewelopera, choć złagodzili projekt.

Senatorowie nie ulżyli kierowcom i nie zgodzili się, by podczas remontu i zwężenia autostrady do jednego pasa przejazd był darmowy. Dali abonentom telefonii komórkowej możliwość blokowania połączeń na numery o podwyższonej opłacie.

Senatorowie poprawili też ustawę deregulacyjną i o usuwaniu skutków powodzi. To były bodaj najbardziej pracowite dwa dni tej kadencji. Może dlatego, że dla wielu ostanie w historii, bo ordynacja większościowa może w wyborach mocno przewietrzyć Izbę.