Wczoraj do bloku w Mysłowicach wrócili pierwsi lokatorzy, których ewakuowano stamtąd po niedzielnej eksplozji. Mogli wrócić, bo wybuch - choć duży - na szczęście nie naruszył całego budynku.

Jak dowiedział się śląski reporter RMF Marcin Buczek, policja podejrzewa, że za wybuch odpowiada syn kobiety, która zginęła. To on prawdopodobnie podpalił w mieszkaniu pojemniki z benzyną. Mężczyzna w niedzielę dotkliwie poparzony, dziś ma być przesłuchany. Posłuchaj relacji reportera RMF: