Dyrekcja Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej ma przywrócić do pracy szefa zakładowej "Solidarności" puzonistę Henryka Zinkiewicza. Zdecydował tak olsztyński sąd pracy. Muzyka zwolniono, bo - według dyrekcji - zbyt słabo grał na instrumencie. Mężczyzna twierdzi, że to zemsta za działalność związkową.

Olsztyński sąd pracy uznał wypowiedzenie umowy za bezzasadne i kazał przywrócić szefa "Solidarności" do pracy. Według sądu, pracodawca popełnił błąd formalny. Nie uzyskał przed zwolnieniem muzyka wymaganej zgody związków zawodowych. Jak powiedział sędzia Rafał Jerka, związkowcy jako osoby narażone na ciągłe konflikty z pracodawcą, są "szczególnie chronieni", zgodnie z ustawą związkową.

Odstępstwem od tej reguły mogą być jedynie sytuacje drastyczne. Choćby taka, gdy osoba szczególnie chroniona nie dość, że spóźnia się do pracy, to jeszcze przychodzi w stanie upojenia alkoholowego, a przy okazji powyzywa sobie pracodawcę przy pomocy niecenzuralnych słów - tłumaczył sędzia.

Dyrektor olsztyńskiej filharmonii Janusz Lewandowski zapowiedział odwołanie od wyroku. Dla mnie najważniejszy są umiejętności muzyków, poziom orkiestry. Wyrok nie podważył oceny merytorycznej pracownika, a wskazał jedynie na przewagę ustawy o związkach zawodowych - dodał.