Właściciel londyńskiej fabryki, która zatrudnia Polaków, może mieć kłopoty w sądzie. Nie chodzi bynajmniej o jakość wyrobów, które proponuje klientom. Poszło o treść ogłoszenia, w którym Brytyjczyk zachęca naszych rodaków do zatrudnienia się w jego firmie.

Ogłoszenie to skierowane jest do potencjalnych kandydatów, którzy - jak napisano - muszą mówić po polsku. Fabryka faktycznie znajduje się w dzielnicy Londynu, w której mieszka wielu Polaków. Jednak w ten sposób sformułowany tekst dyskryminuje mieszkających tam Brytyjczyków. A ci - jak skrupulatnie odnotowują prawicowe media - są oburzeni. Gdzie mogę nauczyć się polskiego, by dostać tę pracę? - pytają trochę retorycznie, a trochę złośliwie.

Oficjalne stanowisko władz w tej sprawie jest jasne: nie można wymagać, by ktoś władał konkretnym językiem, chyba że wymaga tego specyfika wykonywanej pracy. Jako że w tym przypadku chodzi o producenta środków dietetycznych dla kulturystów, o takim wymogu nie może być mowy.