Sąd skazał 19-nastolatka na osiem miesięcy więzienia za spowodowanie alarmu w lubelskim sądzie i sparaliżowanie jego pracy. Sprawca chciał doprowadzić do odwołania rozprawy przeciwko bratu. Wyrok jest prawomocny.

Konrad I. chciał, aby sąd odwoławczy zawiesił mu wykonanie kary więzienia. Swój wniosek uzasadniał tym, że przyznał się do winy. Sąd okręgowy odrzucił jego apelację, uznając ją za bezzasadną. Organa ścigania wykonały dużo pracy, aby dotrzeć do oskarżonego - powiedziała, uzasadniając orzeczenie sędzia Dorota Janicka.

Podkreśliła, że oskarżony powodując fałszywy alarm bombowy, w sposób świadomy usiłował utrudnić działanie sądu, ponieważ dążył do odwołania rozprawy karnej w sprawie przeciwko swojemu bratu. Sam wcześniej był wielokrotnie karany. Brak jest jakichkolwiek podstaw, aby wymierzoną mu karę warunkowo zawiesić - powiedziała sędzia Janicka.

Sąd rejonowy w grudniu ubiegłego roku uznał Konrada I. za winnego popełnienia przestępstwa przeciwko wymiarowi sprawiedliwości, polegającego na wywieraniu groźbą lub przemocą wpływu na sąd. Mężczyzna 3 września zadzwonił do Sądu Okręgowego w Lublinie, przekazał telefonistce informację o podłożeniu w sądzie ładunku wybuchowego i zagroził jego zdetonowaniem. Z budynku ewakuowano około 170 osób. Policyjni pirotechnicy, m.in. przy pomocy psa tropiącego, sprawdzili pomieszczenia - bomby nie było.

Policja namierzyła sprawcę m.in. na podstawie numeru telefonu, z którego dzwonił. Konrad I. wyjaśniał, że chciał doprowadzić do odwołania rozprawy sądowej swojego brata. Jak się okazało, proces brata toczył się w sądzie rejonowym, a oskarżony pomylił numery i zadzwonił do sądu okręgowego.