Firma, która nie wypłacała pensji prowadzącym protest głodowy w Urzędzie Miasta Gdyni, otrzymała pieniądze należne za prace na placu budowy parku naukowo-technologicznego - ustalili gdyńscy urzędnicy. Nie przekazała jednak pieniędzy pracownikom.

Firma najprawdopodobniej wpłaciła środki na inne inwestycje prowadzone wspólnie z tym samym zleceniodawcą, ale w innych miejscach w kraju. Za te inne inwestycje oczekiwała płatności od tego zleceniodawcy, wystąpiły poślizgi i firma straciła płynność finansową - tłumaczy Maciej Warszakowski z gdyńskiego Centrum Innowacji, które w imieniu miasta rozbudowuje park naukowo-technologiczny.

Urzędnicy od samego początku mediują między firmami i protestującymi w tej sprawie. Według zapewnień, które otrzymali, jeszcze dziś ma zostać podpisana umowa między firmami, ma mocy której pracownicy będą mogli otrzymać całe zaległe wynagrodzenie. Umowa ma mieć klauzulę, zgodnie z którą pieniądze za inwestycje prowadzone poza Gdynią mają zostać przeznaczone na spłatę zobowiązań wobec pracowników.

Protestujący, w tym 5 głodujących osób, zapowiadają, że pozostaną w urzędzie do momentu, aż zostaną im wypłacone wszystkie pieniądze. Na razie dostali po 700 złotych zaliczki. Już zapowiedzieli, że nie chcą więcej pracować dla obecnego pracodawcy.

Protest w gdyńskim magistracie rozpoczął się wczoraj. Głodują pracownicy firmy zatrudnionej przy rozbudowie parku naukowo-technologicznego. Od stycznia dostają tylko częściowe wypłaty. Pracodawcy zalegają z płatnościami za luty i marzec. Tłumaczą, że są jedynie podwykonawcą, który również nie dostaje pieniędzy. Według gdyńskich urzędników generalny wykonawca przelał firmie pieniądze, które z kolei wypłaciło im miasto.