10 dni może spędzić w szpitalu na obserwacji Andrzej Jarczewski. Były wiceprezydent Gliwic od poniedziałku okupował maszt radiostacji. Nie zgadzał się ze zwolnieniem z pracy w muzeum. Nad ranem policjanci sprowadzili go na dół.

Mężczyźnie nic nie jest. Na wszelki wypadek pozostanie jednak na obserwacji. Prawdopodobnie przejdzie również badania psychiatryczne. Sprawa jest bardzo delikatna, dlatego policja nie przesądza, czy zostanie obciążony kosztami akcji. Na razie nie zostaną mu również postawione zarzuty. Do tej pory administrator radiostacji w Gliwicach nie wystąpił z takim wnioskiem.

Byłego wiceprezydenta zatrzymano nad ranem. Policjanci wspięli się na maszt, bo mężczyzna nie dawał znaków życia. Okazało się jednak, że spał. Podczas zatrzymania nie stawiał oporu.