Spóźniony przyjazd karetki nie był przyczyną śmierci dziecka w Borzęcinie na Pomorzu - ustaliła bytowska prokuratura. Zmarło ono już w łonie 22-letniej matki. Prokuratorzy wyjaśniają teraz, co było przyczyną jego śmierci.

Wezwana przez rodzinę kobiety karetka nie dotarła do porodu z powodu zasp śnieżnych. Lekarz dojechał na miejsce dopiero dzięki pomocy strażaków, którzy dowieźli go wozem bojowym.

Jak wykazała sekcja zwłok, dziecko nie żyło już od kilku dni. Spóźniona interwencja lekarska nie miała więc znaczenia.