Dziś mijają dokładnie cztery lata od katastrofy na ternie Międzynarodowych Targów Katowicach. Po tym, jak zawalił się dach budynku, zginęło 65 osób, a ponad 140 zostało rannych. Była to największa katastrofa budowlana w historii Polski.

Dach hali runął pod naporem śniegu i lodu dokładnie o godz. 17.15. W środku było wtedy ponad 1300 osób. Właśnie kończyła się wystawa gołębi pocztowych.

Wiosną ubiegłego roku zaczął się proces tych, którzy przyczynili się do katastrofy. Na ławie oskarżonych zasiadło 12 osób, w tym m.in. szefowie MTK, projektanci hali oraz szefowie firmy, która budowała ogromny pawilon. Zdaniem prokuratury hala była źle zaprojektowana, błędy popełniono też w trakcie budowy, a tuż przed samą katastrofą nie zadbano o zrzucenie ogromnej ilości śniegu z dachu.

Tylko jeden z oskarżonych, jak na razie, przyznał się do winy. (Na nim jednak ciążył zarzut mniejszej rangi.) Mężczyzna odpowiadał jedynie za to, że drzwi ewakuacyjne w pawilonie w chwili katastrofy były zamknięte na klucz.

Ciągle nie rozwiązano sprawy odszkodowań dla rodzin ofiar i rannych w katastrofie.

Przed trzema sądami w Katowicach i Chorzowie do tej pory toczyło się, a część z nich jeszcze trwa, 90 spraw o odszkodowania. W większość z nich sąd przyznawał pieniądze poszkodowanym. Było to od kilkudziesięciu do ponad dwustu tysięcy złotych odszkodowania. W większości te orzeczenia są już prawomocne - mówi sędzia Krzysztof Zawała.

Ale Międzynarodowe Tragi Katowickie nie mają pieniędzy na wypłacenie wszystkich odszkodowań. Z niektórymi poszkodowanymi zawarto ugody i pieniądze wypłacane są im w ratach. Jak długo na odszkodowania czekać będą pozostali - nie wiadomo.

Pieniędzy nie chce też wypłacić Skarb Państwa. W zbiorowym pozwie, złożonym przez kancelarię adwokacką z Pomorza, domagało się tego ponad stu poszkodowanych. Jak argumentowali, MTK jedynie dzierżawiły teren, na którym stała zawalona hala, w właścicielem tych gruntów jest Skarb Państwa. Niestety, przed sądem przedstawiciele Skarbu Państwa na ugodę, a tym samym i wypłatę odszkodowań się nie zgodzili.