​Zarzuty założenia podsłuchu w jednej z firm w Bielsku Podlaskim postawiła prokuratura w Białymstoku Markowi F. Biznesmen nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Białostockie śledztwo jest "odpryskiem" głównego postępowania. Dotyczy ono tzw. afery podsłuchowej. Prowadzi je prokuratura w Warszawie.

Prokuratura Okręgowa w Białymstoku przejęła śledztwo w tej sprawie w lipcu 2014 roku z Prokuratury Rejonowej w Bielsku Podlaskim. Wcześniej zarzuty postawiono dwóm innym osobom. Jak podawała wcześniej prokuratura, dotyczą one założenia podsłuchu w dwóch bielskich firmach oraz podania się za funkcjonariuszy wykonujących czynności służbowe.

Zarzuty postawione Markowi F. dotyczą działania "wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami". Jak podała prokuratura, postępowanie jest przedłużone do 2 maja.

Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prowadzi śledztwo w sprawie podsłuchania od lipca 2013 roku w dwóch warszawskich restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Zarzuty w tym śledztwie usłyszeli dwaj biznesmeni, w tym Marek F. oraz dwaj pracownicy restauracji, w których dokonywano podsłuchów.

Zarzuty dotyczą współudziału w nieuprawnionym zakładaniu i posługiwaniu się urządzeniem nagrywającym oraz ujawnieniu utrwalonych rozmów innym osobom. Grozi za to do 2 lat więzienia. Marek F. nie przyznał się do tych zarzutów i zapewniał, że jest niewinny. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku "Wprost".

Niedawno prokuratura otrzymała od CBA nagrania 11 rozmów. Rzeczniczka prokuratury Renata Mazur mówiła wówczas, że wśród nagranych są też nowe osoby, poszerzył się też katalog osób, które były nagrywane, a które dotychczas nie mają w śledztwie statusu pokrzywdzonych. Do tej pory status taki miało 39 osób. Śledztwo jest przedłużone do 17 czerwca.

(md)