Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zbada sprawę „Profesora”, rosyjskiego szpiega w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych i w wywiadzie. O tym, że Rosja miała swojego człowieka w naszym MSZ-ecie napisał we wspomnieniach Siergiej Trietiakow. Książka zatytułowana "Towarzysz J." ukazała się niedawno w Stanach Zjednoczonych.

Skoro te rewelacje publikuje agent amerykański, mamy prawo oczekiwać, że Stany Zjednoczone pomogą nam w identyfikacji tej osoby - zapowiada przewodniczący sejmowej komisji ds. służb specjalnych Janusz Zemke.

Jeżeli „Profesor” zostanie zidentyfikowany, to zapewne zajmie się nim prokuratura, bo zbrodnia szpiegostwa nie ulega przedawnieniu.

Zobacz również:

Siergiej Tretiakow opisuje w swojej książce szpiegów, których Rosjanie zwerbowali w USA wśród obcych dyplomatów, polityków czy biznesmenów. Podaje nazwiska. Jednak w kilku wypadkach nie ujawnia tożsamości szpiegów. Tak jest też ze sprawą polskiego dyplomaty. Z książki wynika, że przekazujący informacje Rosjanom Polak pracował w ONZ, ale niewykluczone, że był również dyplomatą w konsulacie RP w Nowym Jorku. Rosjanie nadali mu kryptonim "Profesor". Twierdzi, że polski agent przekazywał Rosji informacje o USA i innych sojusznikach z NATO, bo "chciał Rosji pomóc". "Profesor" nie informował o Polsce, więc Tretiakow uważa, że nie zdradził on swej ojczyzny.