"To był skomplikowany proces i bardzo ciężko było w ogóle dostać się na szczyt" - mówił w specjalnej rozmowie w RMF FM i Radiu RMF24 Andrzej Bargiel, który jako pierwszy człowiek w historii zjechał na nartach ze szczytu Mount Everestu do bazy bez korzystania z dodatkowego tlenu. Jak dodał, na szczycie był zaledwie kilkanaście minut, a w strefie śmierci spędził 16 godzin.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Andrzej Bargiel w RMF FM: Najtrudniejsze było dostać się na szczyt

Andrzej Bargiel dokonał niemożliwego - 22 września 2025 roku zdobył Mount Everest (8848 m) i jako pierwszy człowiek w historii zjechał na nartach ze szczytu do bazy (ok. 5364 m) bez korzystania z dodatkowego tlenu. To przełomowy moment nie tylko dla polskiego, ale i światowego skialpinizmu.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Andrzej Bargiel w RMF FM: Najtrudniejsze było dostać się na szczyt

Panujemy drogę na poziomie wspinaczki - mówił Bargiel, zapytany o to, skąd wiedział, którędy należy zjechać.

Jak zaznaczył, cała wyprawa to nie tylko finalny zjazd, ale wiąże się z nią cały proces przygotowania i aklimatyzacji. Wcześniej Bargiel już trzy razy zjechał na nartach z 8000 metrów.

Podczas ostatniej wyprawy Andrzej Bargiel spędził 16 godzin w strefie śmierci, jak zaznaczył, myślał, że będzie to 10 godzin. Nie masz ochoty na jedzenie, picie, więc w zasadzie tego nie robisz. Mieliśmy problem przed wierzchołkiem a właściwym szczytem, bo po prostu było tak dużo śniegu na Uskoku Hillary’ego, że było ciężko przejść przez ten fragment. Zsuwał się śnieg, nie było jak się asekurować, więc generalnie to zajęło nam chyba z trzy godziny, a to jest dosłownie 100 metrów - przyznał.

Gospodarz rozmowy, Piotr Salak zauważył, że przebywanie na takich wysokościach ma duży wpływ na organizm człowieka.

Trudnym momentem jest, to kiedy czujesz, że bardzo wolno się przemieszczasz, to nie wynika z twojej energii, tylko z tego, że ten śnieg jest tak trudny, że w zasadzie grzebiesz nogami w miejscu. To jest frustrujące, bo czasem masz taką świadomość, że jeżeli tak to będzie wyglądało, to się nie uda - powiedział skalpinista. Zaznaczył, że tym momentem było dla niego właśnie wspomniane 100 metrów.

Bargiel zauważył, że organizm da się przygotować do takich warunków, jednak nie da się tego zrobić krótkoterminowo, a swoją wydolność trzeba budować przez lata.

Jak przyznał Bargiel, ekipa miała duże szczęście, ponieważ nie było dużego wiatru, co pozwoliło przetrwać im tyle czasu na tak dużych wysokościach. To właśnie wiatr sprawił, że podczas poprzedniej wyprawy nie udało mu się zrealizować zjazdu.

Grupa próbowała dostać się na szczyt już 14 września, jednak warunki pogodowe sprawiły, że musieli zawrócić. Później stwierdziłem, że musimy cierpliwie czekać, ale był problem, bo cały zespół był tak zmęczony, że większość chciała wracać do domu wtedy - powiedział.

Piotr Salak zapytał, co było trudniejsze - K2 czy Mount Everest. Myślę, że jeżeli chodzi o wysiłek i dostanie się tam o tej porze roku, to może być to (Mount Everest -red.) trudniejsze wyzwanie - odpowiedział.

W planach na przyszłość Andrzej Bargiel ma jeszcze mnóstwo pomysłów do zrealizowania, jednak jak przyznał, nie musi się to już dziać na wysokości 8000 metrów. Czasem te góry są dużo niższe, ale bardzo techniczne - zaznaczył.

Słuchaj Radia RMF24>>>