Szok i niedowierzanie - to reakcje na śmierć 15-letniego Przemka podczas lekcji WF-u w Osielsku pod Bydgoszczą. Uczeń III klasy gimnazjum zasłabł w czwartek rano na sali gimnastycznej. Chłopiec nigdy nie uskarżał się na stan zdrowia. Jak powiedział mi dyrektor, do niedawna trenował nawet bardzo popularny w Osielsku baseball.

Według relacji nauczycieli, Przemek po prostu zemdlał na sali gimnastycznej w pierwszych minutach rozgrzewki. Nie było więc nawet mowy o wysiłku. - Po prostu stał... i padł - mówi dyrektor, Dariusz Jachowski. - Nie po żadnym biegu wysiłkowym, po lekkim truchcie. Nie mówił przed zajęciami, że jest niedysponowany. Nigdy się nie uskarżał, na WF-ie też nigdy nie żałował siebie.

Pierwszej pomocy udzielił Przemkowi wuefista. Półtorej minuty później na miejscu był już lekarz, po kolejnych trzech minutach - karetka, która zabrała go do bydgoskiego Szpitala Dziecięcego. Niestety, na próżno. - Przerwaliśmy lekcję, od razu otoczyliśmy uczniów i rodzeństwo opieką psychologiczną - dodaje Jachowski.

Przyczynę śmierci Przemka ostatecznie ma pomóc ustalić sekcja zwłok. Chłopiec miał dobrą kondycję i uwielbiał sport. Jego ostatni opis na popularnym komunikatorze Gadu Gadu brzmi: "na rowerze".