"To wszystko jest bardzo dziwne i tajemnicze" - mówi o swym uwolnieniu i przewiezieniu do Moskwy dziennikarz Radia Swoboda Andriej Babicki.

Zaginiony półtora miesiąca temu w Czeczenii, w miniony piątek pojawił się nagle w stolicy Dagestanu Machaczkale i został aresztowany pod zarzutem posiadania fałszywego paszportu. Wczoraj, zaledwie kilka godzin po tym jak pełniący obowiązki prezydenta Rosji Władimir Putin stwierdził, że Babicki nie powinien przebywać za kratkami i kazał wszcząć dochodzenie w sprawie jego aresztowania, Babicki został wsadzony do samolotu do Moskwy. Dziennikarz mówi, że w samolocie

był sam. O wylocie nie poinformowano nawet jego żony, która cały czas jest w Machaczkale. Samolot, którym przywieziono Babickiego wylądował na wojskowym lotnisku pod Moskwą - dziennikarz przypuszcza, że maszyna należała do rosyjskiego Ministra Spraw Wewnętrznych Władimira Ruszaiło.

Babicki ma zakaz opuszczania rosyjskiej stolicy. Co więcej prokuratura zapowiada, że nie zrezygnuje z oskarżenia Babickiego o posiadanie fałszywego paszportu i przynależność do zbrojnej grupy. W razie wyroku skazującego Babickiemu grozi nawet do pięciu lat więzienia.

W wywiadzie zamieszczonym na internetowej stronie Radia Swoboda Babicki ujawnił, że był bity i torturowany w czasie pobytu w rosyjskim obozie filtracyjnym Czernokozowo. "Byłem wtedy w rękach prawdziwych sadystów" - powiedział Babicki.

Wiadomości RMF FM 12:45