Nawet kilka milionów euro mogli ukraść przebywającym w Polsce turystom i biznesmenom, głównie Czechom i Słowakom, członkowie gangu, który rozbili małopolscy policjanci. Kilkadziesiąt osób jest poszkodowanych.

Bandyci działali przede wszystkim w pobliżu południowej granicy Polski, a na swoje ofiary wybierali najczęściej Czechów i Słowaków, którzy chcieli korzystnie wymienić duże sumy dolarów lub euro.

Mówili, że mogą im wymienić pieniądze po korzystnym kursie i rzeczywiście przeprowadzili parę takich transakcji. Dokładali do interesu, bo tak korzystnego kursu po prostu nie ma - mówi inspektor Dariusz Nowak.

Właściwa transakcja przeprowadzana była bardzo szybko – gdzieś na parkingu, na stacji benzynowej. Kiedy podejrzani odjeżdżali, okazywało się, że biznesmen, zamiast dużej kwoty pieniędzy, otrzymywał skrawki papieru bądź gazety.

Zdaniem policji, część pokrzywdzonych w ogóle nie zgłosiła kradzieży. Całą trójkę podejrzanych już tymczasowo aresztowano.