Elbląg podliczył straty po zeszłotygodniowej powodzi. Według wstępnych szacunków, powódź, która trwała jeden dzień, kosztowała miasto około pół miliona złotych. A to tylko straty miasta - szacunek nie uwzględnia ani zniszczeń w okolicznych wsiach, ani kosztów, jakie muszą ponieść osoby prywatne i przedsiębiorstwa. Co gorsza, w miejskiej kasie tylu pieniędzy na naprawy nie ma.

Czy wojewoda wesprze Elbląg finansowo - nie wiadomo, bo wnioski wysłane przez władze miasta jeszcze do niego nie wpłynęły. Na razie zaczął wspierać powodzian - dziś ruszyła wypłata zapomóg dla rodzin, które najbardziej ucierpiały w czasie powodzi. Pieniądze pochodzące z budżetu województwa dostanie ponad 40 rodzin z Elbląga, gminy Elbląg oraz z okolic Tolkmicka. Najniższe zapomogi wynoszą 1 tys. złotych, najwyższe - dla tych, którzy ucierpieli najbardziej - 6 tys. złotych. Dodatkowo wojewoda poprosił o wsparcie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji - może ono wypłacić dodatkowe 6 tys. złotych dla każdej rodziny. Ale ci, których domy zostały zalane, twierdzą, że zapomogi raczej nie wystarczą na wszystkie naprawy.

Niestety, powodzianie w większości nie byli ubezpieczeni.