Za sprawą nieustannie padających ulewnych deszczy, a także lawin błotnych, dramatyczna sytuacja panuje w szwajcarskich i włoskich Alpach. Ratownicy mówią już o dwudziestu pięciu ofiarach.

Do tej pory odnaleziono ciała trzech osób. Dwadzieścia dwie uznaje się za zaginione, ale praktycznie nie ma już szans na ich uratowanie. Przyczyną tragedii są ulewne deszcze, które w Alpach padają praktycznie bez przerwy od tygodnia. W ciągu ostatnich 5 dni spadło go tam więcej, niż zazwyczaj pada podczas całego października. Setki wiosek i miasteczek jest całkowicie odciętych od świata - nie ma w nich elektryczności, zerwana jest także łączność telefoniczna.

Zdaniem specjalistów ta noc będzie decydująca. Cały dzień deszcz ma bardzo intensywnie padać. Na wszelki wypadek ewakuowano 5000 osób z najbardziej zagrożonych terenów. W wielu miejscowościach osoby mieszkające na parterze wyprowadzają się do swoich sąsiadów na wyższych piętrach. Rodan przerwał już w wielu miejscach wały przeciwpowodziowe, większośc mostów łączących brzegi tej rzeki znajduje się w tej chwili pod wodą. Cały kanton Valais jest sparaliżowany. Zalana jest autostrada, nie jeżdżą pociągi. Dramatyzmu sytuacji dodaje fakt, że większość licznych w Alpach sztucznych zbiorników wodnych jest w tej chwili pełna i lada moment trzeba będzie częściowo otworzyć zapory.

Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF ze Szwajcarii, Tomasza Surdela:

00:45