Dramatyczna sytuacja w dotkniętym powodziami Mozambiku. Zginęło co najmniej 200 osób, jednak los tysięcy innych nie jest znany. Nie wiadomo, czy utonęli, czy też zdołali znaleźć schronienie przed wzbierającymi wodami.

Tysiące ludzi w Mozambiku, uwięzionych przez powódź na dachach domów i drzewach czeka na pomoc. Większość z nich od trzech dni nie jadła ani nie piła. Międzynarodowe organizacje humanitarne dwoją się i troją, lecz jak same przyznają nie są w stanie udzielić pomocy wszystkim. Ci, którzy znaleźli schronienie na drzewach i dachach pozostawiani są własnemu losowi - najpierw ratuje się tych, którzy wciąż jeszcze są w wodzie.

Prezydent Mozambiku Joaquim Chissano po raz kolejny zaapelował o zwiększenie międzynarodowej pomocy, podkreślając, że liczba osób pozbawionych dachu nad głową i środków do życia jest ogromna: "Nie jesteśmy w stanie dokładnie powiedzieć ile osób ucierpiało, ale wstępnie szacując jest ich według mnie co najmniej milion."

Helikoptery przysłane przez Republikę Południowej Afryki latają nad terenami dotkniętymi powodzią bez przerwy od świtu do zmierzchu. Uratowały już ponad pięć tysięcy osób. Pomoc, która w tej chwili dociera do Mozambiku jest niewystarczająca. Mimo, że śmigłowce krążą od świtu do nocy nie są w stanie przewieźć w bezpieczne miejsce wszystkich potrzebujących. Piloci stają więc przed często dramatycznym wyborem - kogo ratować. Przeważnie osoby, które schroniły się na dachach domów lub drzew zostawiane są własnemu losowi - helikoptery zabierają tych, którzy uczepieni kawałków drzew dryfują w wodzie.

Coraz częściej pojawiają się głosy krytyki, że świat zbyt późno zareagował na tragedię w Mozambiku. Międzynarodowe organizacje humanitarne cały czas apelują o dodatkową pomoc. Przedstawiciele Światowego Programu Żywnościowego podkreślają, że natychmiastowej pomocy potrzebuje co najmniej 300 tysięcy ludzi. Pracownicy UNICEF ostrzegają z kolei przed wybuchem epidemii: "Jeszcze wielokrotnie będziemy bezradnie patrzyć na śmierć tych ludzi. Chcielibyśmy tego uniknąć. Potrzeba natychmiastowej pomocy lekarskiej, dostaw żywności i wody pitnej. W przeciwnym razie ci ludzie, którzy od kilku dni nie jedli i są bardzo słabi po prostu umrą". Dziś do Mozambiku dotarły dwa samoloty transportowe z amerykańską pomocą. Kolejne mają lądować jutro.

Uratowani przewożeni są do tymczasowych obozów. Panujące w nich warunki są jednak katastrofalne - ludzie stłoczeni są na bardzo małych powierzchniach, brakuje jedzenia, a przede wszystkim wody pitnej. Coraz bardziej realna staje się groźba wybuchu epidemii cholery i malarii.

Wiadomości RMF FM 08:45

Ostatnie zmiany 11:45

Foto: EPA