Co najmniej 170 szkół jest gotowych do przyjęcia jabłek, które z powodu rosyjskiego embarga zalegają w magazynach. To dane tylko z województw lubuskiego i świętokrzyskiego - zebrał je Związek Nauczycielstwa Polskiego, który podobne listy tworzy też w innych regionach kraju. Niestety, nic nie wskazuje na to, by jabłka szybko trafiły do szkół.

W sprawie dostarczenia jabłek do szkół nie mogą się dogadać urzędnicy. ZNP twierdzi, że przesłał listy zainteresowanych szkół do lokalnych oddziałów Agencji Rynku Rolnego - bowiem to jej pracownicy mają się zajmować dystrybucją owoców. Ale Agencja, pytana przez nas w piątek, zaprzeczyła, jakoby te listy dostała.

Zapytany o problem minister rolnictwa Marek Sawicki, któremu Agencja podlega, odpowiada, że nawet gdyby listy do ARR dotarły, to jabłka i tak nie zostaną wydane. Bo procedura jest inna. Związek Nauczycielstwa Polskiego niech przekazuje te listy bezpośrednio do organizacji charytatywnych - mówi minister.

ZNP broni się, że nie dostał informacji w tej sprawie od Agencji.

Efekt: chętni na jabłka są, same jabłka też są, ale przez urzędniczego ping-ponga wciąż nie wiadomo, kiedy owoce trafią do szkół.

(edbie)