Posłowie będą mniej zarabiać, a raczej zarabiać będą tyle samo, bo nie dostaną podwyżki. Prezydent Aleksander Kwaśniewski zaproponował zmianę wskaźników, na podstawie których ustalane są poselskie wypłaty.

Pół roku wcześniej ten sam prezydent podwyższył posłom uposażenia. Dlaczego teraz zmienił zdanie? Mogłoby się wydawać, że prezydent uległ presji opinii publicznej gdy wyszło na jaw, że byłaby to kolejna podwyżka poselskich pieniędzy. Jednak jak twierdzi minister Jolanta Szymanek-Deresz, szefowa Kancelarii Prezydenta, Aleksander Kwaśniewski nie kierował się nastrojami społecznymi, ale ekonomią: ”Pan prezydent kierował się sytuacją ekonomiczną kraju. W czerwcu ta sytuacja była inaczej oceniana – co znalazło również w formułowaniu budżetu na rok 2001. Dziś ta sytuacja wygląda inaczej” – powiedziała Szymanek-Deresz. Gdy padły zarzuty, że ktoś w Kancelarii Prezydenta źle policzył, że już w czerwcu ta sytuacja nie wyglądała tak różowo i wiadomo było, że budżetu na to nie stać, to padała odpowiedź, że od czerwca zmieniły się wskaźniki makroekonomiczne (co zresztą jest prawdą). Z decyzji prezydenta zadowolony jest – o dziwo - Stefan Niesiołowski z AWS, znany skądinąd z  nieprzychylności do prezydenta i jego otoczenia: „To jest bardzo dobra decyzja. Ta decyzja prezydenta pozwala anulować podwyżki dla grupy pewnych wysokich urzędników państwowych, w tym posłów. I dzięki Bogu” – powiedział poseł Akcji. Co więcej Stefan Niesiołowski mówi jednym głosem z Izabelą Sierakowską z SLD. A to już naprawdę rzadkość. "Klub parlamentarny podjął uchwałę, kóra stanowi, że wszyscy parlamentarzyści SLD w ciągu dwóch tygodni mają podjąć decyzję co do przekazania kwoty z podwyżki na jakiś cel charytatywny" - powiedział Leszek Miller. Szef SLD stwierdził, że i tak nie skorzystałby z podwyżki.

Dodajmy, że rozporządzenie prezydenta dotyczące nowych zasad wynagrodzeń dla parlamentarzystów wejdzie w życie po podpisaniu przez premiera, co się stanie prawdopodobnie w marcu.

foto RMF FM

00:00