Komisja Nadzoru Finansowego chce, by w portfelach banków, kredyty hipoteczne w walutach obcych nie przekraczały 50 proc. całkowitej wartości tego typu kredytów. Na przykład, jeśli bank udzielił kredytów o wartości 1 mld złotych, to te w walutach nie mogą przekroczyć 500 mln złotych - informuje "Gazeta Wyborcza".

Kłopot w tym, że komisja chce, aby ów zapis dotyczył wszystkich, a nie tylko nowo podpisywanych umów.

W praktyce oznacza to, że niektóre banki musiałyby natychmiast zaprzestać udzielania kredytów walutowych, przy jednoczesnym pożyczaniu pieniędzy w naszej walucie, celem osiągnięcia wymaganego parytetu.

"Gazeta Wyborcza" informuje, że udział kredytów walutowych w portfelach wielu banków grubo przekracza 50 proc. Dla całego rynku ten poziom wynosi ponad 63 proc.

W DnB Nord jest to ok. 97 proc., BNP Paribas Fortis 87 proc. (kredyty hipoteczne), w Deutsche Banku PBC ponad 80 proc., Reiffeisen Banku 75 proc., mBanku i MultiBanku 73 proc. (kredyty detaliczne). Portfele obciążone kredytami w walutach mają też m. in. Nordea Bank, Kredyt Bank czy Bank BPH - czytamy w "Gazecie Wyborczej".