W Polsce, która zajęta jest tym chocholim tańcem pod tytułem "Smoleńsk", nie dostrzega się, że dzieją się fundamentalnie ważne rzeczy dla przyszłości Unii Europejskiej. Unia albo się rozpadnie, albo zmieni się tak, jak się nie śniło ojcom-założycielom strefy euro - mówił o prognozach dla Unii Europejskiej Janusz Lewandowski, komisarz UE ds. budżetowych, w rozmowie z dziennikarzem RMF FM.

Krzysztof Berenda: Panie komisarzu, czy powinniśmy się martwić tym planowanym na 13 marca szczytem krajów strefy euro bez pozostałych krajów? Czy to jest jakiś zły sygnał dla krajów spoza strefy euro, przede wszystkim dla Polski?

Janusz Lewandowski: To jest znak, który powinien niepokoić wszystkie państwa spoza strefy euro. Jest to jednak konieczność dla samej strefy euro, która musi wyciągnąć wnioski z kryzysu, aby zacieśnić współpracę. To może być początek "Europy dwóch prędkości". Dlatego wszyscy, którzy nie należą do strefy euro, ciesząc się na razie swobodą polityki monetarnej, co może niekiedy pomóc, znajdują się jednocześnie poza strefą bezpieczeństwa. W związku z tym tak ważne są deklaracje na Szczycie Weimarskim ze strony prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego i kanclerz Niemiec Angeli Merkel, że Polska może być 17. uczestnikiem tego typu narad, tylko nie w spotkaniu założycielskim.

Krzysztof Berenda: A czy pogląd o "Europie dwóch prędkości" to pana osobiste zdanie czy też jest podzielane przez innych członków Komisji Europejskiej?

Janusz Lewandowski: W Polsce, która zajęta jest tym chocholim tańcem pod tytułem "Smoleńsk", nie dostrzega się, że dzieją się fundamentalnie ważne rzeczy dla przyszłości Unii Europejskiej. Unia albo się rozpadnie, albo się zasadniczo zmieni. I to zmieni się tak, jak się nie śniło ojcom-założycielom strefy euro czy nawet całej Unii Europejskiej. Niemcy postawiły tak twarde warunki bycia gwarantem bezpieczeństwa finansowego wszystkich innych uczestników strefy euro, że dojdzie do bardzo dużego zaciśnięcia polityk gospodarczych w koordynacji podatkowej i wglądu we wszystkie możliwe czynniki konkurencyjności poszczególnych gospodarek. Siłą rzeczy wytworzy to wewnętrzny klub uczestników strefy euro, czyli z 27 będzie ich 17. Pozostali, przede wszystkim Polska - bo ten głos premiera Tuska na ostatnim forum zabrzmiał najmocniej - będą chcieli, aby te drzwi zostały półotwarte. Żeby ten klub nie zamykał się do końca, gdyż kraje spoza strefy euro, których przeznaczeniem jest wspólna waluta, powinny mieć coś do powiedzenia. Polska odrzucała wcześniej takie zaproszenia półformalne, by być jednym z sześciu dużych graczy europejskich, co na pewno budziłoby niepokoje wszystkich mniejszych i średnich krajów. Zachowaliśmy się ładnie i solidarnie.

Krzysztof Berenda: A wracając do pytania: czy to stanowisko jest podzielane przez innych członków Komisji Europejskiej?

Janusz Lewandowski: Komisja Europejska składa się z 27 przedstawicieli, po jednym z każdego kraju członkowskiego. Poza wspólnym rozumieniem interesu europejskiego, pozostaje wrażliwość na interesy krajowe, dlatego trudno wyciągać jakiś wspólny mianownik. Panuje zaniepokojenie z uwagi na to, że w gruncie rzeczy to jest inicjatywa jednego kraju, który znalazł sojusznika we Francji i to jest właściwie koniec wspólnotowego podejmowania decyzji w gronie 27 krajów. Ja nie oceniam samego kierunku jako złego, kierunek jest dobry. Unia Europejska musi zacieśnić politykę gospodarczą, żeby się obronić jako jednolity rynek i wspólna waluta. Natomiast sama metoda uzgodnienia tego kierunku jest wynikiem współpracy Berlina z Paryżem, co może się nie podobać pozostałym krajom. Tym, którzy są poza strefą euro, nie podoba się dlatego, że będą im komunikowane decyzje podejmowane za zamkniętymi drzwiami w gronie 17 liderów krajów.

Krzysztof Berenda: Mówi pan, że Unia Europejska może się zmienić tak, jak nie śniło się ojcom założycielom. Zatem jak mogłaby wyglądać ta "Europa dwóch prędkości", w co się może przeobrazić?

Janusz Lewandowski: Po tym trudnym procesie dochodzenia do członkostwa w Unii w 2004r. wydawało nam się, że po krótkim stażu tzw. nowego kraju będziemy pełnym, dojrzałym uczestnikiem tej wspólnoty. W dodatku z uwagi na kaliber Polski i coraz mądrzejszą politykę wobec Unii, jaką prowadzimy w ostatnich latach, będziemy grali w pierwszej lidze. Zdarzyło się jednak coś, co trudno było wtedy przewidzieć, czyli kryzys tak potężny, jakiego Europa nie widziała od czasu drugiej wojny światowej. To zmusiło do odwołania się do niemieckiej wiarygodności finansowej i w związku z tym Niemcy mogą stawiać warunki, jak zorganizować strefę euro, aby nie wystawiać na ryzyko niemieckich podatników. Z punktu widzenia demokratycznie wybranych liderów niemieckich jest to poniekąd zrozumiałe. Oznacza to jednak, ze ta strefa "odjeżdża" Polsce. Powinniśmy jednak trzymać nogę w otwartych drzwiach za wszelką cenę niezależnie od tego, w jaki sposób wyznaczamy własny scenariusz dochodzenia do wspólnej waluty. Wskazujemy potrzebę istnienia takiego kraju nad Wisłą, które będzie dla Niemiec jedynym dużym partnerem ze Wschodu. Polska powinna szukać rozmaitych metod afiliacji, tzn. dobrowolnie deklarować jakiś udział w solidarności strefy euro, również finansowej, ale w zamian domagać się roztoczenia nad nami parasola bezpieczeństwa.

Krzysztof Berenda: Czy po tych działaniach jest ryzyko, mniej lub bardziej realne, by strefa euro się rozpadła?

Janusz Lewandowski: Tym parasolem wiarygodności jest gospodarka niemiecka, największa i najbardziej solidna ze wszystkich. Decyzja polityczna obrony strefy euro została podjęta. W związku z tym wszystko, co teraz nastąpi, jest tego konsekwencją, również zmiana modelu zarządzania i większy poziom nadzorowania z góry tego, co się dzieje w poszczególnych krajach. To będzie inny świat niż nam się wydawało, kiedy wchodziliśmy do Unii Europejskiej. My powinniśmy w tym świecie uczestniczyć z uwagi na naprawdę niezły wizerunek Polski i respekt dla naszej gospodarki.

Krzysztof Berenda: Ale ani strefa, ani Unia się nie rozpadną?

Janusz Lewandowski: Nie sądzę, przedwcześnie ogłoszono zgon. Zresztą Unia zbudowana jest na dwóch teoriach. Pierwsza to teoria roweru - jeśli nie będziesz pedałować, to upadniesz. Zgodnie z drugą teorią, kryzysową, ta wspólnota wolnych narodów i wolnych ludzi dorasta do wyzwania i zmienia się poprzez nie. Unia dotknięta jakimś problemem, np. kryzysem, wyciąga wnioski i potrafi się naprawić.