4 biliony peset, tj. ponad 24 miliony dolarów, wydali w zeszłym roku na gry hazardowe Hiszpanie. Statystyczny mieszkaniec tego kraju rocznie przeznaczył na hazard równowartość 2600 złotych. Więcej na tego typu uciechy wydają tylko mieszkańcy Tajlandii.

W Hiszpanii nie można nie grać – automaty stoją tu nawet w najmniejszych barach, a budki z kuponami spotkać można na każdej ruchliwej ulicy. Swoje gry emitują kioski, bary i kluby sportowe, niezdecydowanych przekonują zaś uliczni sprzedawcy. Dużym powodzeniem cieszą się odpowiedniki polskiego Toto Lotka – Bono Lotto i Primitiva. Bardzo popularna jest też Onse - gra, której właścicielem jest Hiszpański Związek Niewidomych.

Największe zakłady obstawiane są przed Wigilią: przez kilka godzin losowanie transmituje hiszpańska telewizja, w kraju zamiera wtedy życie, a swoje obrady zawiesza nawet parlament. Okazuje się jednak, że coraz więcej osób cierpi na ludopatię - uzależnienie od gier hazardowych. Powstały nawet przychodnie specjalizujące się w leczeniu tej choroby. Ci najbardziej chorzy nie zgłaszają się jednak do lekarza, gdyż wielu z nich trafia wcześniej do więzień. Przyczyną są nie spłacone kredyty, które uzależnieni od gier zaciągają, bo wierzą w wielką wygraną.

Posłuchaj relacji korespondentki radia RMF FM z Barcelony, Ewy Wysockiej:

00:40