"Każdy jest oburzony. Stoi tutaj ten rozbity samochód... Nie poczuł, że w samochód rąbnął?!" - pytał retorycznie świadek tragicznego wypadku w Łodzi, do którego doprowadził pijany motorniczy tramwaju. Zginęły dwie kobiety, kolejna została ciężko ranna. Ucierpiał również kierowca auta, w które uderzył tramwaj. Motorniczy zatrzymał skład dopiero po przejechaniu kilkudziesięciu metrów. Zdaniem świadków, w ogóle nie zauważył, że doszło do wypadku. Poinformowali go o tym pasażerowie. "Trzeba wzmocnić kary dla takich bezmyślnych ludzi" - mówiła kobieta obecna na miejscu wypadku.