Konstrukcja polityczna Michnika jest niezmienna: (...) wróg jest zawsze po prawicy, a lewicy – tej postkomunistycznej – nie należy atakować - mówi gość RMF prof. Paweł Śpiewak, socjolog. I dlatego - dodaje - wg Michnika Jakubowska musi odejść, by ochronić lewicę.

Tomasz Skory: Czy fakt, że redaktor naczelny potężnej gazety, spotykając się z szefową gabinetu politycznego premiera, sugeruje jej wycofanie się z życia publicznego, bo jeśli ona tego nie zrobi, to atak wymierzony w premiera skupi się na niej, to jest rzecz normalna, w normalnym społeczeństwie?

Paweł Śpiewak: Dla mnie tu wszystko jest zaskakujące. To znaczy wyobrażam sobie, że są kręgi towarzyskie i politycy udzielają sobie takich rad, czy redaktorzy politykom. Natomiast to, że się takie rzeczy upublicznia, to brzmi to trochę dziwnie – tzn. to jest chyba jakaś nowa jakość w życiu publicznym w Polsce. Można powiedzieć, że Adam Michnik uzurpuje sobie w pewnym sensie takie miejsce – miejsce zawiadowcy stacji, tzn. on ustawia, kto powinien być w rządzie, kto nie powinien być w rządzie. I decyduje o tym, jakie mają być przetasowania.

Tomasz Skory: My mówimy oczywiście o tym prywatnym spotkaniu Aleksandry Jakubowskiej z Adamem Michnikiem. Sama pani minister Jakubowska opowiadała o tym tak: Pan redaktor Michnik radził mi, bym się wycofała z życia publicznego, mówiąc, że w sprawie Lwa Rywina premier jest poza wszelkimi podejrzeniami, natomiast jeśli będzie się chciało zaatakować premiera, uczyni się to za moim pośrednictwem. Skąd prawo Adama Michnika do mówienia takich rzeczy, do oczyszczania premiera z zarzutu, sugerowania, kto ma odejść, zapowiadania ataków?

Paweł Śpiewak: To jest ciekawe, bo Adam Michnik jakby tutaj pewną konstrukcję sceny politycznej robi. Zakłada – może słusznie – że Leszek Miller jest poza wszelkimi podejrzeniami, a w każdym razie, że Leszek Miller nie powinien odejść. Ale nie sądzę, żeby ten pogląd był przez wszystkich polityków, dziennikarzy, publicystów dzielony.

Tomasz Skory: Ale na czym polega ranga tego poglądu w wydaniu Adama Michnika?

Paweł Śpiewak: Wydaje mi się, że to jest trochę tak, że cała konstrukcja polityczna Adama Michnika – od początku, czyli od 1989, do dzisiaj – jest konstrukcją niezmienną. Zmieniają się nazwiska osoby, ale sama zasada myślenia jest chyba taka sama: że wróg jest zawsze po prawicy, że lewicy – tej postkomunistycznej – nie należy atakować.

Tomasz Skory: To jak to panie profesorze, to ja czegoś nie rozumiem: jeśli wróg jest na prawicy Michnika, to dlaczego atakuje i prosi o odejście Jakubowską?

Paweł Śpiewak: Dlatego, aby ochronić lewicę. To znaczy, że to Jakubowska jest tą osobą, która powinna odejść – bez względu na to czy jest winna, czy nie. On nie powiedział, że jest winna, tylko że psuje obrazek, psuje jego pogląd na świat. Że rządzenie przez SLD jest pewnie lepsze niż jakiejkolwiek innej formacji.

Tomasz Skory: Wydaje mi się, że to, co wczoraj mówił Adam Michnik pasuje do tego jak ulał: Jej obecność psuje wizerunek naszego państwa, psuje wizerunek rządu i psuje wizerunek premiera.

Paweł Śpiewak: No tak, tzn., że Adam Michnik w to ciągle wierzy. My powinniśmy robić wszystko, aby obraz premiera był jak najlepszy. Oczywiście to jest słuszne założenie. Tzn. z każdego punktu widzenia – ja przynajmniej jako obywatel – chciałbym mieć poczucie, że premier jest postacią szanowaną i że nie jest szanowany dlatego, że jest premierem, tylko dlatego że zasługuje na ten szacunek.

Tomasz Skory: A nie zastanawia pana, czemu to wizerunek premiera psuje Jakubowska, a nie sam premier?

Paweł Śpiewak: Tego nie rozumiem. Twierdzę, że to jest obrona tej formacji politycznej, której się podejmuje Adam Michnik. I na tym mu zależy.

Tomasz Skory: Czy wyobraża pan sobie sytuację, w której Adam Michnik mówi do swojego gościa w restauracji „Blue Cactus” – „szkodzi pan wizerunkowi państwa polskiego, szkodzi pan wizerunkowi rządu, szkodzi pan wizerunkowi premiera - panie Miller”?

Paweł Śpiewak: Ja nie mogę sobie tego w tej chwili wyobrazić, ale być może takie są ukryte myśli redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”. Tzn. nie dziwiłbym się, gdyby on sam tak uważał. To jest taka sytuacja ciągle dramatyczna. Narastająca w swoim dramatyzmie: kryzys władzy publicznej, czyli kryzys zaufania to władzy. I to wydaje mi się być faktem najważniejszym w tej chwili. Ja sądzę, mimo wszystko – ciągle mówimy o pieniądzach, o bezrobociu, o budżecie – w istocie rzeczy, tak jak wybory w 1997 roku, tak myślę, że wybory w 2005 roku będą wyborami dotyczącymi spraw etycznych, moralnych – tzn. w jaki sposób uczciwie prowadzić politykę. To nie będą wybory, jak rozwiązywać problemy gospodarcze.

Tomasz Skory: Dziękuję za rozmowę.