Uważam, że są zaległości, ale uspokajam, że nic nowego. (...) Trzeba przyspieszyć dostosowania – tak komentuje przecieki ws. unijnego raportu o przygotowaniu Polski do członkostwa w UE Jacek Saryusz-Wolski. B. minister ds. europejskich dodaje, że owe przyspieszenie leży głównie w interesie samej Polski.

Konrad Piasecki: Wiemy już co będzie w najnowszym raporcie Komisji Europejskiej na temat Polski. Pan uważa, że to jest zemsta?

Jacek Saryusz-Wolski: Może zacznę od tego, że nie jest najlepszym zwyczajem komentowanie dokumentów, których jeszcze się nie widziało. To jest trochę przedwczesne, to są przecieki. Jak zwykle przecieki mogą być nieprecyzyjne, niepełne, zdeformowane wręcz. Natomiast lista zaległości polskich z grubsza jest znana stronie polskiej, nic w tym specjalnie zaskakującego. Rzeczywiście są zaległości. Polska jest w całkiem niezłej sytuacji jeśli chodzi o przygotowanie prawa. Tutaj bardzo niewiele pozostało do zrobienia, natomiast jeśli chodzi o wdrażanie prawa europejskiego i standardów, jest sporo zaległości i konkluzja z tego wynikająca: po prostu trzeba się zabrać do roboty.

Konrad Piasecki: Na wieść o przeciekach na temat tego raportu, polscy politycy się najeżyli niczym jeże i powiedzieli: „To zemsta. Mszczą się na nas za nieustępliwe stanowisko wobec Nicei.”

Jacek Saryusz-Wolski: Zdecydowanie jestem zwolennikiem opinii, że to są obiektywne sądy Komisji Europejskiej – to jest organ, który działa bardzo profesjonalnie – w związku z czym nie należy straszyć Brukselą, a na pewno nie należy wiązać tego z Niceą. To są dwie całkiem rozdzielne sprawy.

Konrad Piasecki: To dlaczego w takim razie ta Komisja jest w ocenie Polski zmienna niczym kobieta? Raz mówi „Tak, tak. Dobrze, robicie postępy, jesteście w czołówce”, a parę miesięcy później: „Nie, nie. Słabiutko, słabiutko. Weźcie się do roboty, bo nic z tego waszego członkostwa nie będzie”.

Jacek Saryusz-Wolski: To chyba nie tak, dlatego, bo na pewno ten raport Komisji odnotuje polskie postępy, tak jak poprzedni raport, który był pozytywny. Natomiast rolą raportu jest wytknięcie zaległości. Te zaległości są i nic w tym zaskakującego. Część wynika z obiektywnego oporu materii, część jest zawiniona. To powinno być wskazówką, że trzeba wziąć się do roboty, że do maja jest sporo czasu i należy się zmobilizować.

Konrad Piasecki: Załóżmy, że te przecieki są prawdziwe, że rzeczywiście ten raport będzie mocno krytyczny wobec Polski, czy pańskim zdaniem oznacza to tylko taką papierową wymówkę, czy też to się przełoży na jakieś konkretne efekty?

Jacek Saryusz-Wolski: Nie spodziewam się użycia wobec Polski klauzul ochronnych, czyli czegoś na kształt sankcji. Natomiast na pewno w tych sprawach, które są związane z jednolitym rynkiem, gdzie jeszcze nie zdążyliśmy wprowadzić standardów – przede wszystkim dotyczy to wymogów fitosanitarnych, weterynaryjnych, przemysł mięsny, przemysł mleczarski itd. – na pewno Unia będzie twardo wymagała, żebyśmy zdążyli na czas.

Konrad Piasecki: Czyli może być tak, że polskie towary nie będą mogły wejść na ten wspólny rynek?

Jacek Saryusz-Wolski: Sądzę, że powinniśmy zdążyć, wolałbym nie dopuszczać takiej perspektywy do siebie i również to dotyczy przygotowania do wdrażania wspólnej polityki rolnej, przede wszystkim wypłacania pieniędzy z dopłat bezpośrednich.

Konrad Piasecki: Bo to mogłoby się zakończyć brakiem tych dopłat.

Jacek Saryusz-Wolski: Byłoby co najmniej dziwne, gdybyśmy walcząc tak bardzo, nie byli na czas gotowi, żeby je wypłacać.

Konrad Piasecki: A wykorzystanie funduszy strukturalnych? Tu też są groźby?

Jacek Saryusz-Wolski: Groźby nie, bo w sumie to nam powinno zależeć i w sumie zależy na tym, żeby wchłaniać środki unijne. Gdyby Unia była złośliwa, to by powiedziała: „Nie chcecie, to nie bierzcie. Zostanie więcej w naszej wspólnej kasie”. Także tu znowu piłka jest po naszej stronie

Konrad Piasecki: Czyli uspokaja pan? Nie będzie tak źle?

Jacek Saryusz-Wolski: Uważam, że są zaległości, ale uspokajam, że nic nowego. Wyciągam z tego konkluzję – trzeba przyspieszyć dostosowania, trzeba podciągnąć te odwody, które nie są podciągnięte. Natomiast na pewno nie tworzyć wokół tego sensacyjnej atmosfery, poczekać spokojnie na tekst jeśli już, a na pewno nie łączyć tego z jakimiś dywagacjami o zemście, nie łączyć tego z twardą postawą Polski jeśli chodzi o Niceę. To są kompletnie odmienne sprawy.

Konrad Piasecki: Czyli Bruksela, jak dobry ojciec – surowy, sprawiedliwy i dobrotliwie grożący palcem?

Jacek Saryusz-Wolski: Nie wiem, czy bym to dokładnie tak określił, ale coś takiego jest. Jest to obiektywny, urzędniczy raport i tak, jak byliśmy zadowoleni z poprzednich raportów, to nie możemy na raz, kiedy on nie wszystko po naszej stronie chwali, podważać jego wiarygodność.

Konrad Piasecki: A przyspieszyć musimy.

Jacek Saryusz-Wolski: Przyspieszyć musimy i powiem więcej – to jest nasz własny interes, nie tylko Unii, nie przede wszystkim Unii, a nasz interes, żebyśmy te standardy, do których spełnienia zobowiązaliśmy się, wypełniali rzeczywiście.

Foto: Marcin Wójcicki RMF Warszawa