Nadzwyczajne zainteresowanie polskich służb specjalnych i nie tylko polskich Orlenem, sektorem paliwowym nie jest bez przyczyny – mówi gość "Faktów" Andrzej Różański, członek komisji śledczej.

Tomasz Skory: Pan wierzy w to, co mówi pan Kulczyk, czy raczej w to, co na temat jego działań ustaliła Agencja Wywiadu?

Andrzej Różański: Pan Kulczyk zeznał już w prokuraturze określone rzeczy, o czym część posłów z komisji śledczej na pewno wie i śmiem twierdzić, że trzeba będzie skonfrontować informacje podane publicznie z tym, co pan Kulczyk być może dzisiaj będzie zeznawał przed komisją śledczą. I nie chciałbym w tej chwili rozsądzać, czy pan Kulczyk mija się z prawdą czy kłamie – to są te same synonimiczne określenia.

Tomasz Skory: Ale przyzna Pan, że notatki Wywiadu, które ujrzały światło dzienne mają treść wręcz porażającą. Wynika z nich, że Kulczyk nie wiedząc, że jest obserwowany, starał się doprowadzić do przejęcia przez Rosjan już nie Rafinerii Gdańskiej, ale połączonych Rafinerii Gdańskiej i Orlenu. Przyzna Pan, to się wreszcie klei w jakąś logiczną całość, tłumaczącą wszystkie wydarzenia sprawy Orlenu.

Andrzej Różański: Nie wszystkie, ale znakomita większość gry wokół Orlenu, wokół polskiego rynku paliwowego tak. Ale to też nie jest pierwsze doświadczenie biznesowe tego typu pana Kulczyka, bo wystarczy przypomnieć sposób prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej. Pan Kulczyk skutecznie doprowadził do sprzedaży Telekomunikacji Francuzom i w związku z tym ja traktuję to jako grę gospodarczą, jaką prowadził pan Kulczyk i można powiedzieć tak, że być może na szczęście naszej gospodarki nie doszło do tych transakcji, które chciał zrealizować z zyskiem dla siebie pan Kulczyk.

Tomasz Skory: Ale Telekomunikacja nie jest czymś tak strategicznym jak energetyka i bezpieczeństwo energetyczne kraju.

Andrzej Różański: Wbrew pozorom Telekomunikacja Polska jest nadal monopolistą na polskim rynku telekomunikacyjnym, Tutaj, jeśli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne to bardzo proszę wziąć pod uwagę to, że rynek paliw płynnych to 27 procent naszego bilansu energetycznego kraju. Jest to bardzo ważna kwestia, bo dotyka bezpośrednio większość Polaków korzystających z samochodów, z oleju opałowego do ogrzewania domów. Nie jest jednak dominującą pozycją w bilansie energetycznym. W związku z tym, zagrożenie realnie mogłoby się pojawić tylko w jednym przypadku – gdyby doszło do fuzji, o której pan Kulczyk pewnie myślał. Próbował doprowadzić do połączenia Orlenu z Rafinerią Gdańskiej – jeszcze wtedy przed utworzeniem grupy Lotos – i zbudować jakiś duży polski koncern, który prawdopodobnie mógłby być przejęty przez rosyjskie bardzo agresywne na rynku koncerny.

Tomasz Skory: Zdaje się, że do tego wszystko zmierzało.

Andrzej Różański: Bardzo możliwe. Doświadczenia pana Kulczyka są – jak sądzę – duże.

Tomasz Skory: Ale z przebiegu wydarzeń wynika, że oprócz Kulczyka można odpowiedzialnością za ewentualność stwarzania zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego obciążać również premiera. Leszek Miller robił dokładnie to, co chciałby Kulczyk, żeby premier robił.

Andrzej Różański: Jeśli tak będzie wynikać z dokumentów – a tutaj najważniejszym dokumentem jest strategia rządu – i z żadnej z przyjętych strategii, które firmował pan Leszek Miller, jednoznacznie nie wynika zgoda rządu na tego typu fuzje.

Tomasz Skory: Panie pośle, dokumenty dokumentami, ale ja przypomnę sekwencję wydarzeń. W lutym 2002 Rada Gabinetowa zgadza się, że rynek naftowy można sprzedać Rosjanom, byle delikatnie, we wrześniu tego samego roku Leszek Miller jednak nie dopuszcza do sprzedaży Rafinerii Gdańskiej, bo Jan Kulczyk ma lepszy pomysł – to połączenie z Orlenem. W październiku – według Agencji Wywiadu – gubiąc ogony Kulczyk spotyka się z szefem Łukoilu i sprzedaje mu ten pomysł. Parę miesięcy później traci posadę przeciwnik tego pomysłu Kaczmarek, potem jest spotkanie z Ałganowem i powoływanie się na „pierwszego”, złożenie przez Kulczyka doniesienia na Kaczmarka i Giereja, którzy przeszkadzali.

Andrzej Różański: Cały czas opieramy się w sferze pewnych zamiarów i intencji, a jak na razie w polskim prawie nikt nikogo jeszcze nie karał za intencje – nawet najgorsze.

Tomasz Skory: Za składanie fałszywych zeznań karał.

Andrzej Różański: Tutaj ma pan rację. Uda nam się – komisji śledczej – przyłapać któregokolwiek ze świadków na kłamstwie, na kluczeniu, to oczywiście można wyciągnąć stosowne konsekwencje, jak wystąpienie do prokuratora generalnego o wszczęcie postępowania czy do sądu.

Tomasz Skory: A co robi komisja, jeśli z jednej strony ma dokumenty Agencji Wywiadu, a z drugiej złożone w prokuraturze pod przysięgą zeznanie Jana Kulczyka.

Andrzej Różański: Tutaj jawi się dylemat na ile dokumenty, które trafiają do komisji z AW, z ABW stanowią element gry toczonej przez służby specjalne – przecież i takie tezy się pojawiały.

Tomasz Skory: Gry z komisją?

Andrzej Różański: Nie z komisją, tylko wokół sektora naftowego. Takie tezy były wygłaszane przez członków komisji, dziennikarzy, że nadzwyczajne zainteresowanie polskich służb specjalnych i nie tylko polskich służb Orlenem, sektorem paliwowym nie jest bez przyczyny.