Francja na szczycie w Brukseli spokojnie przyjmie informację o zatrudnieniu w Kancelarii Prezydenta płk Mleczaka - mówi Janusz Reiter. Jego rola nie jest aż tak znacząca, żeby prezydent Francji i inni, jego właśnie palcem mieli wskazywać - dodaje szef Centrum Stosunków Międzynarodowych.

Konrad Piasecki: Myśli pan, że Francuzów bardzo ucieszy wieść o nominacji człowieka, który wrobił ich w aferę Rolandów?

Janusz Reiter: Myślę, że wielka Francja spokojnie przyjmie to do wiadomości.

Konrad Piasecki: Małego pułkownika Mleczaka nie zauważy?

Janusz Reiter: Myślę, że Francja ma inne zmartwienie, poważniejsze i nie sądzę, żeby to akurat miało zaważyć na naszych relacjach z tym krajem.

Konrad Piasecki: A nie będzie tak, że będzie kolejny szczyt europejski, tym razem w Brukseli i Polska po raz kolejny będzie pokazywana palcami, tym razem z powodu nie tego, że wywołała aferę Rolandów, tylko z tego powodu, że człowieka, który ją wywołał, umieściła na wysokim stanowisku?

Janusz Reiter: Doprawdy, przy całym szacunku dla pana pułkownika, to jednak jego rola nie jest aż tak znacząca, żeby prezydent Francji i inni, jego właśnie palcem mieli wskazywać.

Konrad Piasecki: A czy rola polskiego premiera jest tak znacząca, żeby walczyć za wszelką cenę o jego wyjazd do Brukseli, czy jego obecność albo nieobecność ma tam jakiekolwiek znaczenie?

Janusz Reiter: Polski premier ma powody, aby chcieć być na tym szczycie, ponieważ to jest szczyt, na którym polski premier może odnieść sukces, ale też oczywiście może wrócić z kompromisem, który potem też może przedstawić jako własny sukces.

Konrad Piasecki: Ale to są takie powody wewnętrzne, żeby podreperować troszeczkę swój nadpsuty wizerunek w Polsce?

Janusz Reiter: To są powody, myślę, oczywiste dla każdego polityka, który chce być tam, gdzie się dzieją rzeczy naprawdę ważne i takie, które dają też szansę sukcesu. Oczywiście oprócz tego to nie jest bez znaczenia, czy na czele delegacji stoi premier, który wcześniej jednak tę politykę definiował w dużej mierze, czy też ktoś inny, no jednak poniżej rangi premiera.

Konrad Piasecki: Ale może zamiast obolałego premiera wysłać tam hożego prezydenta?

Janusz Reiter: Myślę, że prezydent jest człowiekiem, który ma autorytet, który zna się na tych sprawach i który dobrze by tam sobie radził. Ale ja nie chciałbym udzielać rad ani rządowi, ani prezydentowi, kto ma być na czele polskiej delegacji na tym szczycie.

Konrad Piasecki: A nie sądzi pan, że w trudnej sytuacji, jaka być może wydarzy się na szczycie w Brukseli, dobrze by było, żeby reprezentował Polskę ktoś, kto ma większy autorytet w Polsce niż premier Miller?

Janusz Reiter: Jeśli premier Miller nie mógłby pojechać na szczyt, dlatego, że lekarze nie pozwolą, to myślę, że prezydent byłby osobą, który mógłby Polskę dobrze reprezentować.

Konrad Piasecki: Na razie prezydent nie kwapi się do zastępowania premiera w misjach dyplomatycznych. Leszek Miller miał być dzisiaj w Londynie, nie pojechał z racji choroby, a prezydent zamiast polecieć do Albionu, weźmie udział w obchodach 25-lecia prac na rzecz odbudowy zabytków Krakowa. Czy to zaniechanie nie dobije się negatywnie właśnie tam, w Brukseli?

Janusz Reiter: W Brukseli odbędzie się wielka rozgrywka, która w tej chwili jest już starannie przygotowywana, ale to naprawdę nie zależy od tego, jak bardzo my się wytężymy i czy zgromadzimy wszystkie największe siły, ponieważ tak naprawdę układ sił w Brukseli jest już w miarę dobrze znany.

Konrad Piasecki: Czyli karty są już rozdane?

Janusz Reiter: Są, w każdym bądź razie myślę, już warianty tych rozdań, oczywiście, że w ostatniej chwili dochodzi do drobnych korekt, ale nie jakichś zmian zasadniczych.

Konrad Piasecki: A na nas spada rola tego, który pozostanie z Czarnym Piotrusiem i jako jedyny będzie walczył do końca z hasłem „Nicea albo śmierć” na ustach?

Janusz Reiter: To rola, której trzeba się wystrzegać, której nie wolno przyjąć. To byłaby rola, która szkodziłaby naszym interesom w UE.

Konrad Piasecki: A pańskim zdaniem: Nicea, śmierć, czy kompromis?

Janusz Reiter: Kompromis. To jest jednak natura UE i nawet jeśli u nas nie każdy to rozumie, to jest właśnie to, w czym Polska będzie uczestniczyć i myślę, że dobrze, jeśli od początku będzie w tym uczestniczyć jako kraj, który rozumie naturę kompromisu.

Konrad Piasecki: Ale czy nie jest tak, że my podbiliśmy już ten bębenek, a w każdym bądź razie politycy podbili już tak ten bębenek, że kompromis to jest śmierć?

Janusz Reiter: Takie wrażenie można niekiedy odnieść, ale Polska jest tak naprawdę jedynym krajem, w którym panują takie nastroje wokół tego właśnie szczytu, wokół Nicei i ja nie widzę powodu, aby Polakom wmawiać, że tylko nasze interesy są tak tam zagrożone. Tam chodzi oczywiście o ważne interesy, które należy bronić, ale bronić tak, jak się broni interesów w polityce, a nie jak honoru, czy godności.

Konrad Piasecki: A może warto kreować się na takiego twardego gracza, tego, który nie ustępuje do końca, i wyrabiać sobie szacunek, jako już nowy członek UE?

Janusz Reiter: Na twardego gracza warto oczywiście się wyrabiać, warto nim być, ale też gracza, który rozumie konieczność kompromisu i mam nadzieję, że Polska takim właśnie graczem się okaże.

Konrad Piasecki: Jak według Janusza Reitera ta cała Nicejska awantura się zakończy? Czy nie zakończy się przypadkiem odsunięciem decyzji w czasie?

Janusz Reiter: To nie jest wykluczone, choć ja uważam, że to tak naprawdę niczego nie załatwia. To dla Polski byłoby zwycięstwo bardziej psychologiczne niż polityczne, ponieważ ja nie wierzę w to, że za 4 – 5 lat będą większe szanse na obronę Nicei, ale oczywiście to jest w sensie psychologicznym dobry wynik. Natomiast ja nie jestem pewien czy na to się zgodzą inne kraje. Druga możliwość jest taka, że się koryguje nieco zapisy konstytucji, a mianowicie ten drugi próg, próg ludnościowy podwyższa się tak, że będzie trudniej utworzyć większości, łatwiej będzie tworzyć mniejszości blokujące. O to przecież tam chodzi.

Konrad Piasecki: Odsunięcie decyzji w czasie pozwoli wszystkim kreować się na tych, którzy wracają z Brukseli z tarczą, a nie na tarczy?

Janusz Reiter: Niezupełnie, ponieważ niektóre kraje już oświadczyły, że to dla nich jest nie do przyjęcia, w tym sensie te kraje miałyby trudności ze sprzedaniem takiego właśnie rozwiązania.

Konrad Piasecki: A dla Polski odsunięcie decyzji to będzie sukces?

Janusz Reiter: To będzie sukces symboliczny.

Foto: Marcin Wójcicki RMF Warszawa