Łatwo jest powiedzieć: dorwiemy tych bogatych, ściągniemy z nich te 60, 70 proc. tego, co zarabiają, tym najbiedniejszym obniżymy choć trochę podatki, to poczują luz i będzie fajnie. Tylko że to jest nieprawda - twierdzi Wojciech Misiąg, ekspert Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową i dzisiejszy gość Faktów.

Konrad Piasecki: Pamięta pan, jakie były pierwsze stawki podatkowe, wprowadzone w 1991 roku?

Wojciech Misiąg: W 1991 roku wprowadzono PIT, a stawki były 20, 30, 40. Nie przeszła propozycja – wówczas bardzo mocno lansowana – by wprowadzić jeszcze czwartą stawkę – 55 proc. No i właściwie, poniekąd tak zostało do dzisiaj.

Konrad Piasecki: No właśnie, jest tak, że minęło 12 lat, prawie 10 rządów w tym czasie rządziło Polską, mamy nowy wiek, a stawki prawie dokładnie te same, tyle że zamiast tamtych 20 teraz jest 19. Z czego wynika ten konserwatyzm podatkowy? Czy to jest wartość, czy raczej wada polskiego systemu podatkowego, to, że on jest tak mało elastyczny?

Wojciech Misiąg: Bardzo ogólnie mówiąc, to zawsze stabilność systemu podatkowego jest jego zaletą. Tyle że zwykle jest tak, że do systemu stabilnego dochodzi się latami. Najpierw długo coś się zmienia - Polska się zmieniała, więc i system podatkowy się zmieniał – ale w pewnym momencie system powinien być stabilny. Powinienem wiedzieć, ile będę płacił dzisiaj, i nie musieć zgadywać, ile będę musiał płacić za dwa, trzy lata. Niemniej, żeby ten system mógł być stabilny, żeby było sensowne to, że on jest stabilny, musi być najpierw rozsądny. Polski system podatkowy oczywiście bardzo się zmienił w porównaniu do systemu - powiedzmy – sprzed tych 12, 13 lat, ale to, w moim przekonaniu, jeszcze nie powinien być koniec tych zmian.

Konrad Piasecki: Przez tych 12 lat właściwie co roku słyszeliśmy o planach reformy, były białe księgi, były projekty rewolucji podatkowych, a ostatnio był podatek liniowy. I właściwie wszystko pozostaje takie samo. Z czego to wynika?

Wojciech Misiąg: O rewolucji podatkowej mówią ci, którzy chcą zaistnieć. Rewolucji podatkowej w Polsce – mam nadzieję – nie będzie w najbliższych latach.

Konrad Piasecki: Czy za rewolucję uważa pan np. podatek liniowy?

Wojciech Misiąg: Nie, nie byłby rewolucją, bo nie byłby to podatek, który byśmy wprowadzali pierwsi, nie jest to rzecz nietestowana, nieznana. Problem, który my mamy do rozwiązania i który jakoś będziemy musieli rozwiązać w najbliższym czasie, to jest kwestia tego, w jakim stopniu wpływy podatkowe państwa, czyli to, z czego państwo żyje i dzięki czemu może wypełniać swoje zadania, będą się opierały na podatkach dochodowych, a w jakim na podatkach pośrednich? Inaczej mówiąc – czy więcej VAT-u, czy więcej podatków dochodowych?

Konrad Piasecki: Jak się spojrzy na tę mapę podatkową, na tę mapę wpływów do budżetu państwa, akurat podatek dochodowy od osób fizycznych nie jest tym pierwszoplanowym podatkiem. Są inne, ważniejsze, więc można by tu trochę poluzować podatkowy gorset?

Wojciech Misiąg: Jest bardzo prosty sposób, by można było poluzować system podatkowy. To jest mniej wydawać.

Konrad Piasecki: I jeśli rewolucja, to po pierwsze rewolucja wydatków, dopiero potem myśleć o rewolucji podatków?

Wojciech Misiąg: To jest podstawowa sprawa. Tzn. jeśli my nie ograniczymy naszych apetytów na wydatki, to będzie ciężko dokonać poważniejszych zmian w systemie finansowym.

Konrad Piasecki: A czy pana zdaniem te zmiany są łatwe do przeprowadzenia?

Wojciech Misiąg: Łatwiejsze, niżby się wydawało, słuchając polityków.

Konrad Piasecki: To dlaczego jest tak, że tych zmian nie ma?

Wojciech Misiąg: Dlatego, że to, co należałoby zrobić, nie jest oczywiste na pierwszy rzut oka i... to jest czysty populizm w istocie rzeczy. Tzn. łatwo jest powiedzieć – dorwiemy tych bogatych, ściągniemy z nich te 60, 70 proc. tego, co zarabiają, bo i tak zarabiają tak dużo, że to się w głowie nie mieści, tym najbiedniejszym obniżymy choć trochę te podatki, to poczują luz i będzie fajnie. Tylko że to jest nieprawda. Jeżeli chcemy, żeby w Polsce działo się lepiej, nie dlatego, że ktoś zapłaci 10 zł podatku mniej, ale dlatego, że będą miejsca pracy, że będą zarabiali - może nie dużo, ale to zawsze będzie więcej, niż to, co daje ten zasiłek – to musimy nastawić się na to, że stosunkowo nisko opodatkowuje się dochody, a oczywiście odrobić to trzeba nieco wyższymi podatkami pośrednimi.

Konrad Piasecki: Ale czy w ogóle wierzy pan, że w najbliższych latach Polska przeżyje – widzę, że słowa „rewolucja” pan nie lubi – coś w rodzaju gruntownej reformy systemu podatkowego od osób fizycznych, czy to będzie co roku tak, że minister będzie snuł jakieś plany, mówił o nowych stawkach, o nowych typach podatków, a potem ten sam minister, albo następny – tak, jak to jest dzisiaj – powie: nie, nie, odwołujemy, będzie po staremu?

Wojciech Misiąg: Powinien pan dwa razy zadać to pytanie, i ja bym dwa razy na nie odpowiedział. Jakby pan mnie zapytał jako ekonomista, czy to jest potrzebne, czy to należy zrobić, czy to się da zrobić z takiego technicznego punktu widzenia, to powiem oczywiście, nie ma problemu, trzeba to zrobić jak najszybciej. Znowu, nie w listopadzie, żeby od stycznia coś się zaczęło dziać, ale trzeba to robić szybko i to jest konieczne, dla całej naszej gospodarki jest to konieczne. Jak mnie pan zapyta o to samo jako obserwatora życia politycznego w Polsce, to powiem, że w to nie wierzę. Mamy tyle demagogii, mamy niechęć do takiej realnej, spokojnej dyskusji ekonomicznej, że to obiektywnie rzecz biorąc nie tworzy warunków do tego, żeby takie decyzje, które są śmiałe w tym względzie, że nie będą przez wszystkich na początku zrozumiane, choć są dla nich korzystne... Jestem pesymistą, jeśli idzie przynajmniej o najbliższe lata.

[dziwek]