Tomasz Skory: Jest pan rzecznikiem rządu, który w odosobnieniu w Klarysewie debatował dzisiaj nad założeniami przyszłorocznego budżetu. Łatwo było zbić wielkość deficytu budżetowego z 45 do 40 miliardów?

Michał Tober: Łatwiej jest rozmawiać na takie tematy kiedy ministrowie nie patrzą na budżet w kategorii wyłącznie interesów tylko swoich resortów, kiedy nie patrzą tylko przez swoje resortowe okulary, ale kiedy dostrzegają to, że budżet jest narzędziem całościowej polityki rządu i realizacji programu rządu. Tak się właśnie stało. Premier bardzo dziękował w swoim podsumowaniu ministrom właśnie za to, że zechcieli się wznieść ponad swoje partykularyzmy resortowe i patrzyli na budżet, na naszą kasę państwową jako na dobro wspólne.

Tomasz Skory: Ale coś padło ofiarą tej obniżki wysokości deficytu prognozowanego przez ministra finansów. 5 miliardów nie ma.

Michał Tober: Minister finansów odpowiedział niejako na to pytanie także pańskiej koleżance z radia. Pan premier Belka mówi, że jego zasadą jest projektowanie wszelkich decyzji finansowych czy ram finansowych funkcjonowania państwa tak, aby jeżeli już się myli to mylić się w tą lepszą stronę a nie w tą gorszą. Marek Belka zawsze mówi, że kiedy tworzy pewne założenia to czyni je bardzo ostrożnymi, można powiedzieć wręcz zachowawczymi, że jeżeli będzie jakieś odchylenie to w tą stronę lepszą a nie gorszą.

Tomasz Skory: To pomylmy się w sprawie przewidywanej stopy bezrobocia na koniec 2003 roku. Na koniec 2002 wyniesie ona według projektu rządu 19,6 procent. W 2003 przekroczy ten procent?

Michał Tober: Wszystkie te wskaźniki będą znane dokładnie rzecz biorąc 2 lipca, a więc już za kilkanaście dni. Wtedy pan premier Belka zbierze wszystkie uwagi ministrów, wszystkie wnioski w sprawie budżetu i założenia budżetowe będą oficjalnie znane po posiedzeniu rządu w dniu 2 lipca. Bardzo wyraźnie mówimy rzecz jedną: Okoliczności gospodarcze, demograficzne są takie, że gdyby rząd przyjął taką postawę liberalną i powiedział niech działają mechanizmy rynku, to bezrobocie bez wątpienia rosłoby i to lawinowo. Rząd podejmuje jednak bardzo wiele działań związanych z rynkiem pracy i w przyszłorocznym budżecie będą przyznane bardzo duże pieniądze właśnie na programy rynku pracy, które pozwolą ograniczyć wzrost bezrobocia i które pozwolą zwalczyć najgorszą plagę dzisiejszej Polski.

Tomasz Skory: Czy odosobnienie w Klarysewie pomogło jakoś w uzgodnieniu stanowiska rządu na temat zmian w ustawie o NBP i RPP – poszerzenia jej składu?

Michał Tober: Rząd nie debatował dzisiaj nad ustawą o NBP. Dzisiaj była rozmowa o budżecie. Natomiast pozwolę sobie na drobną polemikę z felietonem pani redaktor Górskiej. Otóż to nie jest tak, że bezrobocie czy rozmaite wskaźniki gospodarcze są problemem rządu. Są przede wszystkim problemem nas wszystkich. Pod drugie nie jest to, że RPP jest bogu ducha winna, ponieważ szereg wskaźników np. właśnie bardzo wysokie bezrobocie jest niestety wynikiem błędnej polityki pieniężnej i kursowej NBP i RPP.

Tomasz Skory: Gdyby pan czytał Konstytucje, dokładnie art. 227 wiedziałby pan, że RPP odpowiada za wartość polskiego pieniądza, nie za bezrobocie i nie za rozwój gospodarczy.

Michał Tober: Ale niestety błędne działania RPP skutkują wysokim bezrobociem, skutkują spadkiem dynamiki wzrostu gospodarczego, skutkują upadłością wielu polskich firm i takie są niestety opłakane skutki działania RPP, więc nie mówmy, że jest to instytucja bogu ducha winna. Jest winna fatalnej sytuacji wielu polskich rodzin i wielu polskich firm.

Tomasz Skory: Jeśli premier orzeka: możliwość mediacji z RPP zostały wyczerpane a prezydent twierdzi, że jest inaczej, to kto ma rację?

Michał Tober: Myślę, że to gołym okiem widać jedną rzecz...

Tomasz Skory: ...że prezydent nie ma racji?

Michał Tober: ... widać jedną rzecz, że rozmowy pomiędzy RPP a rządem toczyły się już od paru miesięcy.

Tomasz Skory: Ale nie pod nadzorem prezydenta.

Michał Tober: Ale to nie ma znaczenia pod czyim nadzorem. Te rozmowy po prostu trwały i nie przynosiły żadnych rezultatów. Stąd właśnie wniosek premiera do prezydenta o zwołanie Rady Gabinetowej. Pan premier prosił o zwołanie rady nie po to, aby jej efektem mogły być ewentualne spotkania z RPP - bo one już się odbywały – tylko, żeby efektem tej rady była faktyczna zmiana polityki pieniężnej i kursowej przez RPP.

Tomasz Skory: Czyli prezydent nie spełnił oczekiwań Leszka Millera?

Michał Tober: Takiego efektu niestety nie ma. To nie jest kwestia partykularnych oczekiwań pana premiera Leszka Millera. To jest kwestia przede wszystkim oczekiwań wielu tysięcy polskich przedsiębiorców, którzy do zmiany polityki pieniężnej, kursowej nawołują.

Tomasz Skory: Rozumiem, że jako rzecznik rządu może pan teraz zapowiedzieć, że minister Belka nie będzie już dalej rozmawiał z RPP, skoro premier - jego szef-nadzorca – oświadczył, że te rozmowy zakończyły się fiaskiem?

Michał Tober: Wyciąga pan zupełnie błędne wnioski. Oczywiście, że będzie rozmawiał, bo rząd można powiedzieć na co dzień współpracuje z NBP, na co dzień współpracuje z RPP. Co więcej ta współpraca jest zapisana w Konstytucji, w ustawach i ta współpraca się dzieje.

Tomasz Skory: To po co było mówić, że to fiasko?

Michał Tober: Efekt w postaci rozmów rządu z RPP nie jest żadnym efektem, bo te rozmowy trwają już od dawna. Nie posunęliśmy się ani o krok do przodu, bo zmiana jakościowa byłaby tylko wtedy gdyby bank centralny, gdyby RPP zechciała chociaż odrobinę krytycznie spojrzeć na swoje dotychczasowe działania a rada jest nadal przekonana o swojej nieomylności.

foto Archiwum RMF