Jest wielka szansa, że do strefy euro wejdziemy w 2012, choć nie wierzę, żeby PiS poprał zmianę konstytucji. Ją zmieni się w ostatniej chwili – uważa gość Kontrwywiadu RMF FM Kazimierz Marcinkiewicz. Jak przyznaje, o polityce myśli chłodno. Jeśli do niej wróci, to dopiero przed wyborami prezydenckimi lub parlamentarnymi. A te – jak zaznacza – w normalnym, demokratycznym kraju powinny się odbywać co 4 lata.

Konrad Piasecki: Doradza pan inwestowanie w Polsce?

Kazimierz Marcinkiewicz: Zawsze. Jak najbardziej. W ogóle uważam, że to jest czas Polski i nie tylko Polski, ale także tego regionu.

Konrad Piasecki: To wrodzony optymizm czy przekonanie, że właśnie się odbijamy od dna, jak pan widzi zielone cyferki i literki na giełdzie?

Kazimierz Marcinkiewicz: Obie rzeczy. Wrodzony optymizm jak najbardziej, ale nie tylko. My dno już przeszliśmy. Szukamy kolejnego, ale to dlatego, że ten kryzys to nie tylko kryzys finansowy, to jest totalny kryzys zaufania, a to budzi emocje.

Konrad Piasecki: Ale wieszczy pan koniec tej zapaści giełdowej i złotówkowej.

Kazimierz Marcinkiewicz: Spokojnie będziemy się odbijali od kolejnego poszukiwanego na giełdach dna. To już dziś widać, że wielcy inwestorzy są spokojni. Buffett, czyli najbogatszy dziś człowiek świata, inwestuje w akcje. Leszek Czarnecki – nie widać, żeby nerwowo wykonywał jakiekolwiek ruchy na giełdzie czy gdziekolwiek indziej.

Konrad Piasecki: Ale jakby ktoś pana posłuchał miesiąc temu, gdy mówił pan, że kryzys Polski nie dotknie, i zainwestował w złotówkę i giełdę, to by się jednak mocno przejechał.

Kazimierz Marcinkiewicz: Kryzys Polski nie dotknął. My nadal mamy pięcioprocentowy wzrost gospodarczy.

Konrad Piasecki: Jak patrzę na ratę mojego kredytu, to nie jestem co do tego tak absolutnie przekonany.

Kazimierz Marcinkiewicz: Gdy one spadały, to wcale nie oznaczało, że jesteśmy w raju. Raty spadały, było coraz lepiej. Złotówka była przewartościowana. Musiało to się kiedyś stać.

Konrad Piasecki: Tym, którzy pytają dziś pana, kiedy Polska wejdzie do strefy euro, co pan odpowiada?

Kazimierz Marcinkiewicz: Jest wielka szansa, że w 2012 r. do strefy euro wejdziemy.

Konrad Piasecki: W jaki sposób? PiS się ugnie i będzie można zmienić konstytucję?

Kazimierz Marcinkiewicz: Myślę, że konstytucję zmieni się w ostatniej chwili. Ja nie wierzę w to, żeby PiS poparł zmianę konstytucji i wprowadzenie euro w Polsce. Panie redaktorze, proszę zwrócić uwagę: w poniedziałek rozmowa premiera z prezesem Jarosławem Kaczyńskim – jest mowa o euro i jest mowa o tym, że PiS tego nie poprze. Wczoraj rozmowa z prezydentem Lechem Kaczyńskim i Donald Tusk mówi: „Tak – jest zielone światło. Może przekonałem”. Nie. Wiadomo, kto podejmuje decyzje; wiadomo, kto będzie decydował o tym w PiS-ie, czy iść w stronę euro czy nie.

Konrad Piasecki: Ale formalnie rzecz biorąc to od PiS-u zależy, a nie od prezydenta. Prezydent ma tutaj głos doradczy. Takie jest prawo i taka jest konstytucja.

Kazimierz Marcinkiewicz: Myślę, że troszeczkę się na tym znam i wiem, kto podejmuje decyzje.

Konrad Piasecki: Uważa pan, że w takim razie Platforma powinna czekać na następne wybory i liczyć na to, że osiągnie jakąś większość konstytucyjną dla euro?

Kazimierz Marcinkiewicz: Platforma powinna iść cały czas do przodu. Powinna prowadzić w taki sposób politykę, żeby to opozycja musiała wykonywać ruchy, a nie odwrotnie.

Konrad Piasecki: A ryzykować referendum?

Kazimierz Marcinkiewicz: Ja bym się bał referendum w sprawie euro, ale oczywiście, jeśli nie będzie innego wyjścia, trzeba zrobić także referendum.

Konrad Piasecki: A może w ogóle nie czekać ani na referendum, ani na wybory, tylko zrobić tak, jak mówi i radzi Palikot, czyli zrobić szybko wybory w styczniu i liczyć na to, że te wybory przyniosą spektakularne zwycięstwo Platformy?

Kazimierz Marcinkiewicz: Nie. To nie jest dobre, jeśli się robi przyspieszone wybory bez powodu. Oczywiście taki powód może zaistnieć. W sytuacji, kiedy rzeczywiście nastąpi paraliż ustawowy w Polsce, to będzie trzeba przeprowadzić przyspieszone wybory. Wydaje mi się, że my powinniśmy starać się być normalnym, demokratycznym krajem, w którym wybory się odbywają co cztery lata. Proszę zwrócić uwagę, że kraje, które mają ciągłość polityczną, które mają ciągłość władzy, w Polsce nawet miasta, które mają ciągłość władzy, jednak rozwijają się szybciej. U nas wszystko bez przerwy się zmienia, co opóźnia nasz rozwój.

Konrad Piasecki: Czyli nie wierzyć Palikotowi, a wierzyć Dornowi, że PiS rozliczy Kaczyńskiego za sposób sprawowania władzy?

Kazimierz Marcinkiewicz: Myślę, że to nie są politycy, którzy są adekwatni do podejmowanych decyzji. Są liderzy partyjni, liderzy polityczni w Polsce – to oni podejmują decyzje.

Konrad Piasecki: Dorna i Palikota by do nich pan nie zaliczył.

Kazimierz Marcinkiewicz: Przepraszam, że to powiem, ale to jest jednak troszkę folklor.

Konrad Piasecki: Co zabiło Dorna, pańskim zdaniem? Alimenty, szczerość, stawianie się prezesowi?

Kazimierz Marcinkiewicz: Alimenty to totalnie tylko pretekst i - w moim przekonaniu – poniżej pasa.

Konrad Piasecki: To co w takim razie jeśli nie alimenty? Był niepokorny zanadto?

Kazimierz Marcinkiewicz: Może już ostatnio nie był taki niepokorny, ale rzeczywiście – jak znam lidera PiS-u – on pewnych błędów nie wybacza. Popełnił błędy w tym co robił do tej pory. Dorn jest świadkiem tych błędów i „przypominaczem”. W związku z tym musiał odejść.

Konrad Piasecki: Dorn przeczeka Kaczyńskiego, czy już musi szukać innego zajęcia niż polityka?

Kazimierz Marcinkiewicz: Myślę, że to nie jest dziś główny temat i problem Polski.

Konrad Piasecki: A Jan Rokita? Jak pan obserwuje jego publicystyczne próby? Właściwy człowiek na właściwym miejscu?

Kazimierz Marcinkiewicz: Czasami czytam komentarze – są celne, trafne, warte tego, żeby były, ale oczywiście to nie jest polityka.

Konrad Piasecki: Mamy Dorna, Rokita, Marcinkiewicza, Ujazdowskiego, Dutkiewicza. Dałoby się coś z tego zlepić?

Kazimierz Marcinkiewicz: Nie widzę powodu, żeby cokolwiek zlepiać.

Konrad Piasecki: Jakaś lista na wybory europejskie? Nie do zlepienia?

Kazimierz Marcinkiewicz: Ale po co zlepiać? Polityka jest polityką partyjną. Jeśli dziś mamy podział w Polsce na dwie partie i tak naprawdę trzecią malutką…

Konrad Piasecki: Ale są już tacy, którzy marzą o stworzeniu trzeciej, np. Dutkiewicz mówi dziś w wywiadzie dla „Dziennika”: „Wymieciemy klasę polityczną!”.

Kazimierz Marcinkiewicz: Powodzenia.

Konrad Piasecki: A będzie pan tym wymiatanym czy wymiatającym z Dutkiewiczem?

Kazimierz Marcinkiewicz: Ja nie jestem w klasie politycznej.

Konrad Piasecki: To może chce pan powymiatać z Dutkiewiczem?

Kazimierz Marcinkiewicz: Rafał Dudkiewicz jest naprawdę świetnym prezydentem Wrocławia. Wydaje mi się, że we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku robi świetną robotę. Myślę, że przydałby się w polityce centralnej. Ale wiem, że w PiS-ie modlą się, aby wystartował w wyborach prezydenckich, bo wówczas odebrałby głosy Platformie Obywatelskiej, a nie PiS-owi.

Konrad Piasecki: Rozmawia pan czasem z Rafałem Dudkiewiczem?

Kazimierz Marcinkiewicz: Rozmawiam.

Konrad Piasecki: Skarży się także panu – tak jak dziś „Dziennikowi” – że go szczują i straszą politycy Platformy?

Kazimierz Marcinkiewicz: Myślę, że my rozmawiamy o ważniejszych sprawach niż tego typu drobiazgach.

Konrad Piasecki: O polityce myśli pan cały czas chłodno, i o udziale w niej.

Kazimierz Marcinkiewicz: Dokładnie tak.

Konrad Piasecki: Nawet wtedy, kiedy 41 proc. Polaków uważa, że Marcinkiewicz byłby najlepszym premierem na kryzys.

Kazimierz Marcinkiewicz: Bardzo mnie to cieszy. Powiem nawet, że myślę o polityce. Ale można to chyba jasno powiedzieć, że do polskiej polityki można wracać wtedy, kiedy są wybory. Przez najbliższe 2 lata nie ma żadnych wyborów.

Konrad Piasecki: W czerwcu będą wybory europejskie.

Kazimierz Marcinkiewicz: Wybory europejskie są do reprezentowania. A ja jestem człowiekiem młodym, ja chcę pracować.

Konrad Piasecki: Czyli jeśli Marcinkiewicz to na wybory prezydenckie albo parlamentarne?

Kazimierz Marcinkiewicz: Na przykład.

Konrad Piasecki: Na które bardziej?

Kazimierz Marcinkiewicz: Pomyślimy.

Konrad Piasecki: Dziękuję bardzo.