Jedności w PiS zabrakło przy podejmowaniu decyzji o popieraniu nowelizacji konstytucji. Gdyby ta sprawa była załatwiana po PiS-owsku, to w piątek konstytucja byłaby zmieniona - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM poseł PiS Dariusz Kłeczek.

Zdaniem Kłeczka za brak jedności w PiS odpowiada Marek Kuchciński: Chciałbym, aby rola Marka Kuchcińskiego w całej tej sprawie była wyjaśniona, ponieważ osobiście zauważyłem przynajmniej trzykrotne próby zrywania większości w każdym momencie, kiedy ta większość się już pojawiała.

Dariusz Kłeczek tłumaczy także, dlaczego opuścił sobotnie obrady Rady Politycznej: W kuluarach na komitecie politycznym musiały się dziać rzeczy trudne, i w momencie gdy prezes Jarosław Kaczyński poinformował nas, że żadnej dyskusji na Radzie Politycznej na temat ostatnich wydarzeń nie będzie, a zaraz w następnym zdaniu poinformował nas, że marszałek Marek Jurek zrzekł się wszystkich funkcji w partii i rozstał się z partią, uznałem, że dalszy mój pobyt na Radzie Politycznej jest bezcelowy i wyszedłem. Natomiast byłem miło zaskoczony, że wyszło ze mną kilku kolegów.

Byłem i jestem członkiem Prawa i Sprawiedliwości - dodaje Dariusz Kłeczek. Gdyby program uległ zmianie na pewno musiałbym się z partią rozstać. Natomiast słyszałem, że przewodniczący okręgu Przemyśl-Krosno, Marek Kuchciński i tak będzie się chciał ze mną rozstać - mówi Kłeczek.

Kamil Durczok: Gościem Kontrwywiadu jest poseł Dariusz Kłeczek. Jeszcze poseł Prawa i Sprawiedliwości. To się zmieni?

Dariusz Kłeczek: Poseł PiS, członek klubu parlamentarnego PiS. Na razie takiej decyzji nie podejmuję, aby miało się to zmienić.

Kamil Durczok: A co musiałby się stać takiego, żeby powiedział pan nagle – Prawo i Sprawiedliwość to nie jest moja partia?

Dariusz Kłeczek: PiS miał dobry program, ten program był przyczyną, że jestem członkiem partii i kandydowałem z PiS do Sejmu. Gdyby program uległ zmianie na pewno musiałbym się z partią rozstać. Natomiast słyszałem, że przewodniczący okręgu Przemyśl-Krosno, Marek Kuchciński i tak będzie się chciał ze mną rozstać.

Kamil Durczok: No właśnie. Nie ma w PiS żadnego rozłamu – tak mówił wczoraj Marek Kuchciński. Rozłam, pęknięcie, rysa – co się takiego dzieje w PiS od ponad 48 godzin?

Dariusz Kłeczek: Na pewno rozpoczęła się dyskusja, a przynajmniej powinna się rozpocząć poważna dyskusja, czy partia, czy klub parlamentarny w ten sposób powinny dalej funkcjonować, czy nie trzeba dopuścić do wewnętrznej dyskusji przynajmniej na tematy najważniejsze, a już na pewno na kwestie dotyczące spraw moralnych i w tym wypadku oczywiście należało dopuścić do dyskusji na temat nowelizacji konstytucji.

Kamil Durczok: Dlaczego właściwie pan wyszedł z sobotnich obrad? Nie pozwolono państwu dyskutować, nie pozwolono panu wyrazić swoich opinii?

Dariusz Kłeczek: Rada Polityczna rozpoczęła się z ponad godzinnym opóźnieniem, w związku z tym w kuluarach na komitecie politycznym musiały się dziać rzeczy trudne, i w momencie gdy prezes Jarosław Kaczyński poinformował nas, że żadnej dyskusji na Radzie Politycznej na temat ostatnich wydarzeń nie będzie, a zaraz w następnym zdaniu poinformował nas, że marszałek Marek Jurek zrzekł się wszystkich funkcji w partii i rozstał się z partią, uznałem, że dalszy mój pobyt na Radzie Politycznej jest bezcelowy i wyszedłem. Natomiast byłem miło zaskoczony, że wyszło ze mną kilku kolegów.

Kamil Durczok: Pan mówi o tym niedopuszczeniu do dyskusji. Panie pośle, to nie jest nic nowego. Jeśli opisywać PiS, to w czołówce określeń jest jedność i to taka jedność za wszelką cenę, także za cenę ostrego utrącania jakiejkolwiek dyskusji, czy jakiejkolwiek krytyki. Pan się mógł spodziewać, że taka będzie właśnie reakcja.

Dariusz Kłeczek: Jedności w PiS zabrakło dużo wcześniej. Jedności w PiS zabrakło przy podejmowaniu decyzji o popieraniu nowelizacji konstytucji. Gdyby ta sprawa była załatwiana po PiS-owsku, to w piątek konstytucja byłaby zmieniona i to praktycznie rzecz biorąc w każdym z możliwych głosowań.

Kamil Durczok: A kto jest odpowiedzialny za to, że tak się nie stało?

Dariusz Kłeczek: Chciałbym, aby rola Marka Kuchcińskiego w całej tej sprawie była wyjaśniona, ponieważ osobiście zauważyłem przynajmniej trzykrotne próby zrywania większości w każdym momencie, kiedy ta większość się już pojawiała.

Kamil Durczok: Ale kto ją zrywał? Marek Kuchciński?

Dariusz Kłeczek: Według mnie – tak. I dlatego chciałbym poznać jego rolę.

Kamil Durczok: Jakimi metodami szef klubu Marek Kuchciński zrywał tę większość?

Dariusz Kłeczek: 72 procent posłów poparło dyskusję na temat nowelizacji konstytucji, nie godząc się na odrzucenie w pierwszym czytaniu nowelizacji. I w momencie, gdy ta większość ok. 70 procent utrzymywała się bardzo długo, kiedy komisja zaczęła zbliżać się do poparcia nowelizacji art. 30. – a więc tego odbieranego jako najbardziej spokojny i najbardziej łagodny – wtedy marek Kuchciński z posłanką Platformy Obywatelskiej Elżbietą Radziszewską złożyli wniosek do marszałka Sejmu o poszerzenie składu osobowego komisji. Stało się to dzień później, po tym, jak premier zobowiązał marszałka do przeprowadzenia nowelizacji zakończonego sukcesem.

Kamil Durczok: Zastanawiam się – gdyby się rzeczywiście działo tak, jak pan mówił i te wydarzenia tak wyglądały – to jaki cel miałby Marek Kuchciński w zrywaniu takiej większości? Jeszcze we współdziałaniu z Platformą.

Dariusz Kłeczek: Chciałbym ten cel poznać, ponieważ szczegóły znam, ale zbyt wcześnie, aby o tym mówić. Natomiast całkiem możliwe, że ma zupełnie inne przekonania jak ja.

Kamil Durczok: Politycy PiS mówią: Chcemy powrotu marszałka. Czy pan sądzi, że to jest możliwe?

Dariusz Kłeczek: Wczoraj premier rozmawiał 2 godziny z marszałkiem. Nic nie wiem na temat tych rozmów.

Kamil Durczok: Marszałek mówi: Decyzja o rozstaniu była przemyślana.

Dariusz Kłeczek: Na pewno była przemyślana. Marszałek jest wielkim politykiem, jest wielkim mężem stanu. Na pewno pod wpływem emocji nie podjąłby żadnych decyzji. Natomiast pewne porozumienie jest możliwe, ale już w ramach porozumienia i dialogu, a nie w ramach wykonywania poleceń dostawanych SMS-em.

Kamil Durczok: Myśli pan, że gdyby udało się nakłonić marszałka Jurka do powrotu, to za panem albo za panem posłem Piłką, albo za panem posłem Zawiszą, politycy PiS też tak będą tęsknili?

Dariusz Kłeczek: Nie, na pewno nie. Natomiast swoje decyzje – też w sposób całkowicie przemyślany – uzależniam od decyzji marszałka Marka Jurka. Zbyt go cenię, by pozwolić sobie na nielojalność w stosunku do niego.

Kamil Durczok: A nie boi się pan, że za marszałkiem będą tęsknili i marszałek wróci do PiS-u, a pana po prostu koledzy – albo pan przewodniczący Kuchciński, albo inni – chętnie się pozbędą?

Dariusz Kłeczek: Mniej więcej 4 godziny przed rozpoczęciem Rady Politycznej, na której wydarzyły się pewne rzeczy – już o godz. 9 rano w sobotę Marek Kuchciński zakomunikował, że nie widzi mnie w PiS. W związku z tym spodziewam się takiej decyzji i przyjmę ją ze spokojem, szczególnie, że stoję po słusznej stronie.

Kamil Durczok: Dziękuję bardzo.