Papież chciał wolności dla wszystkich krajów za „żelazną kurtyną”; może nie artykułował tego wprost, ale na pewno mówił: „Należy się wolność religii, wolność Kościołowi na tamtym obszarze – przypomniana dr Andrzej Grajewski z „Gościa Niedzielnego”.

Tomasz Skory: Postać Jana Pawła II jest dla nas, jak widać, szczególnie wielka nie tylko przez przywództwo duchowe świata chrześcijan i dumę, że przewodził mu Polak akurat, ale też dla tego, że to dzięki papieżowi-Polakowi Polska stała się wolna. Jak to się stało, że Janowi Pawłowi II udało się to, co nie udało się żadnemu przywódcy dotąd?

Andrzej Grajewski: On po prostu wierzył, że to jest możliwe. Są różnego rodzaju świadectwa sprzed wyboru jego na funkcję następcy św. Piotra, które mówią wyraźnie, że Karol Wojtyła był przekonany, że komunizm się skończy za jego życia. Niedawno w Niemczech było sympozjum naukowe, gdzie jeden z biskupów opowiadał zdziwiony, jak w 1974 r. w czasie spotkania z kardynałem Wojtyłą, on mu zadał pytanie: „Jak sobie wyobraża stosunki polsko-niemieckie po upadku komunizmu?” Ten niemiecki biskup powiedział: „Proszę mi powtórzyć pytanie, chyba źle zrozumiałem.” On mówi: „Tak. My musimy już w tej chwili myśleć, jak stosunki między narodami budować, kiedy nie będzie muru berlińskiego”. Myślę, że niewielu ludzi było wtedy na świecie, którzy patrzyli w horyzoncie, że komunizm się skończy i to nie w jakieś eschatologicznej perspektywie a za naszych dni. Myślę, że to pierwszy najważniejszy punkt widzenia. Drugi, to bardzo proste moralne przekonanie, że „dobro zło zwycięży.” Na tych dwóch płaszczyznach była rozbudowana reszta.

Tomasz Skory: Dzięki czemu można było zwyciężyć komunizm? Dzięki temu, że Jan Paweł II wiedział po prostu jak jest za „żelazną kurtyną”, czyli wiedział coś, czego nie wiedział żaden z jego poprzedników?

Andrzej Grajewski: Tak. To jest oczywiście bardzo istotne doświadczenie, ponieważ Ojciec Święty wiedział, że komunizm to nie jest siła idei a siła przemocy. Na Zachodzie wtedy i dzisiaj były swego rodzaju zakłamane przekonania, że socjalizm jest siłą dzięki swej atrakcyjności ideowej i dzięki temu, że stanowi alternatywę dla rozwoju ludzkości. Karol Wojtyła, a potem Jan Paweł II, wiedział, że nie jest to alternatywa, że jest to fałszywa droga. Z taką diagnozą przyjechał już do Rzymu. Napisał to wprost w swej książce „Pamięć i tożsamość”. To dawało mu rozeznanie, gdzie są najważniejsze źródła siły przemiany tego systemu. Tym źródłem był naród, lud i do niego kierował przesłanie, a nie jak to było wcześniej, gdy próbował kunsztownej gry w ramach tak zwanej dyplomacji z rządzącymi. Oczywiście tego on również nie lekceważył, przecież twórca polityki wschodniej kardynał Casaroli dalej realizował swoje misje. Potem został nawet sekretarzem stanu, ale jednocześnie zmieniły się wektory tych działań. Jeżeli w poprzednim okresie punktem odniesienia byli rządzący, to od czasów Jana Pawła II punktem odniesienia był naród. W czasie wizyty w Polsce Jan Paweł II mówił do narodu, a nie do Gierka czy do KC. Na tym polegała ta jakościowa przemiana. To samo było w czasie wszystkich innych wystąpień do przedstawicieli Europy Środkowej, do biskupów, którzy przyjeżdżali. On im dawał silne oparcie: „Musicie być silni. Musicie dawać świadectwo, a ja was w każdej chwili obronię.” Jeszcze jedna istotna zmiana w polityce watykańskiej: w poprzednim okresie Paweł VI dopuszczał sytuację, że wyświecani na biskupów byli ludzie, co do których jakości sama Stolica Apostolska nie była przekonana. Uznano, że mniejszym złem jest słaby biskup niż sytuacja, żeby biskupa w ogóle nie było. Jan Paweł II przyjął zasadę, że lepiej, aby ten wakat się przedłużał, niż gdyby funkcję biskupa sprawował ktoś, kto ten urząd pełni w sposób niegodny. Dlatego, np. nie było w pewnym okresie nominacji w całej Europie Środkowo-Wschodniej, zwłaszcza w Czechosłowacji. Nie było biskupów, ponieważ władza chciała wysuwać księży, którzy byli z ruchu „księży patriotów”, a Stolica Apostolska powiedziała „nie”. Dzisiaj ten bilans uwzględniający poprzednie decyzje jest trudny, skomplikowany. Jan Paweł II powiedział: „Nie. Przede wszystkim musi być świadectwo. Biskup musi być człowiekiem Kościoła od początku do końca.” Wierni widząc takiego biskupa, oczywiście mieli inne oparcie.

Tomasz Skory: Tak, być może demontaż komunizmu udał się też dzięki zawstydzaniu Zachodu, bo za czasów Jana Pawła II Kościół był jedyną potężną instytucją świata – otwarcie, choć uparcie było to przemilczane - występującą przeciwko jałtańskiemu podziałowi świata i Europy, takiemu podziałowi, na który Europa Zachodnia się godziła?

Andrzej Grajewski: Tak. Ten pontyfikat w sposób wyraźny powiedział, że nie zgadza się na ten system. Pierwsze orędzie z tego przemówienia w czasie mszy inaugurującej pontyfikat: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi ponad podziałami, ponad granicami”. Potem papież w swych kolejnych przemówieniach, które odnoszą się do Europy, nagle zaczyna przypominać narody, które były zapomniane. Żelazna kurtyna była nie tylko granicą polityczną, ale także kulturową. Dla Europy Zachodniej wszystko, co było poza tym obszarem, praktycznie nie istniało. Jeżeli się weźmie np. podręczniki historii z okresu wcześniejszego, to jest to głównie historia Europy Zachodniej. Europa Środkowa, Wschodnia, Rosja – to gdzieś tam na obrzeżach. Rosja może trochę więcej. Ten płaszcz między Zachodem a Rosją praktycznie nie funkcjonował. To była wszystko strefa sowiecka. I nagle w kolejnych swych przemówieniach Jan Paweł II mówi do narodów. To wielkie przemówienie w Gnieźnie, gdy grupa czeskich pielgrzymów podnosi transparent: „Ojcze Święty nie zapomnij o swych czeskich dzieciach.” On spontanicznie zmienia swe przemówienie, mówiąc: „Jak to ja? Słowianin z tej ziemi miałbym zapomnieć? Nigdy nie zapomnę! Nie zapomnę tych narodów, których dziedzictwo musi być wniesione do wspólnej Europy.” To jest również zmiana optyki, która nakazuje mężom stanu w Europie Zachodniej, a również tamtym społeczeństwom, zobaczyć, że za „żelazną kurtyną” to nie jest jakaś anonimowa strefa sowiecka. Są tam narody z własną historią, tożsamością, których przykładami są święci istniejący tam już od setek lat. Te narody chcą wolności i te narody chcą przemawiać własnym prawem. On może nie artykułował od razu, że chcą wolności, ale na pewno mówi: „Należy się wolność religii, wolność Kościołowi na tamtym obszarze”.

Tomasz Skory: Świat ceni siłę i Kościół tej siły dowiódł dzięki Janowi Pawłowi II nazywanemu już „Wielkim”.