Nie milkną dyskusję wokół zbrodni na Żydach w Jedwabnem i odpowiedzialności, jaką za nią ponoszą Polacy. Dyskusję wywołała książką Jana Tomasza Grossa "Sąsiedzi", która niedawno ukazała się w Polsce. Barbara Górska poprosiła o opinię historyka, profesora Andrzeja Paczkowskiego

Barbara Górska: Panie profesorze, jak Amerykanie wymawiają nazwę Jedwabne?

Andrzej Paczkowski: Chyba „The New York Times” w artykule dotyczącym Jedwabnego i książki Grossa w nawiasach podał jak to się „speluje”. „Jedłabne” – tak to mniej więcej by Amerykanin wymawiał.

Barbara Górska: Jak wymówiłby tę nazwę Amerykanin nieprzygotowany?

Andrzej Paczkowski: „Dżedłubne” – coś takiego.

Barbara Górska: Pańscy studenci i Pańscy koledzy historycy pytają Pana o Jedwabne?

Andrzej Paczkowski: W tym środowisku, w którym ja się obracam, gdzie są historycy, politolodzy, socjolodzy, i po tym co się ostatnio działo na Bałkanach, no to już w zasadzie ludzie nie są zdziwieni, że coś kiedyś... ludzie mordowali innych. W końcu w zasadzie nieomal bez przerwy mamy z tym do czynienia. Niestety człowiek ma częściej w sobie więcej Kaina niż Abla.

Barbara Górska: Jedwabne stało się w Polsce niemal głównym tematem rozmów, także między politykami, tak, że narasta u nas taki lęk przed eksplozją zainteresowania tym pogromem, jaka może wybuchnąć w Stanach. Czy może ją wywołać publikacja profesora Grossa?

Andrzej Paczkowski: Oczywiście, że może. Ja bym nie wykluczał takiej ewentualności. Natomiast nie wydaje mi się, żeby to miało jakieś dalekosiężne skutki polityczne. Ja nie spodziewam się, żeby ta książka była jakimś ogromnym sukcesem wydawniczym – to znaczy, nie tak wielu ludzi ją przeczyta. Ameryka to jest jakieś 260 milionów mieszkańców. Być może będzie tak, jak to często bywa w tego typu sytuacjach, że ci którzy i tak przekonani są, że Polacy są antysemitami i wyssali to z mlekiem matki utrwalą się w swoich przekonaniach. A inni, którzy nic na ten temat nie wiedzą, pewnie po dwóch, trzech tygodniach zapomną o tym wszystkim.

Barbara Górska: Nie przybędzie nowych?

Andrzej Paczkowski: Nie wiem.

Barbara Górska: Coś mi się wydaje Panie profesorze, że Pan nas próbuje uspokoić.

Andrzej Paczkowski: Uważam, że książka ta ma głęboki sens i jest bardzo ważna z tego punktu widzenia, dlatego, że wstrząsnęła. Kazała nam się zastanowić. Jedni idą w jednym kierunku, inni w drugim, ale musimy myśleć, a wszystko co skłania do myślenia jest, moim zdaniem, pozytywne. Niemniej nie została dokończona kwerenda w archiwach niemieckich. Nie została dość uważnie przeprowadzona kwerenda w archiwach postsowieckich. Przyjęte zostały pewne założenia metodologiczne, które z moralnego punktu widzenia są absolutnie słuszne, natomiast z punktu widzenia badawczego, poznawczego są po prostu nie do utrzymania. Na przykład to, że każde świadectwo osoby, która przeżyła Holocaust czy jakieś inne ludobójstwo, jest niepodważalne. Dla historyka nie ma dowodu, który nie musiałby być konfrontowany z innymi i kwestionowany.

Barbara Górska: Mieszkańcy Jedwabnego napisali list otwarty do władz RP: „Jako mała społeczność jesteśmy bezbronni wobec niewiarygodnej, światowej kampanii szkalującej nas i całą Polskę” – piszą w tym liście i podkreślają, że głównym świadkiem oskarżenia przeciwko Polakom był były pracownik UB Szmul Wasserstein. Dodają, że wzorowe współistnienie zostało naruszone przez Żydów w czasie okupacji sowieckiej. Co Pan sądzi o tym liście?

Andrzej Paczkowski: Wie Pani, ja sklasyfikowałem to wszystko, co się dzieje w Polsce, całą debatę wokół Jedwabnego i książki Grossa, bo nawet nie wiem wokół czego się debatuje; wokół książki czy wokół wydarzenia samego, na takie cztery podstawowe kategorie wypowiedzi. Pierwsza, to jest afirmatywna, ci którzy z punktu widzenia moralnego podchodzą do sprawy i nie interesują ich szczegóły, ani ilu Żydów zginęło, ani ilu Polaków brało w tym udział, i to jest postawa afirmatywna wobec tezy profesora Grossa. Drugą ja nazywam krytyczno-otwartą, to znaczy akceptuje ona moralną odpowiedzialność ale domaga się dalszych badań, ustalenia szczegółów, motywów itd. Trzecią postawę ja nazywam obronnną, zamkniętą. Przenosi ona ciężar całej debaty z wydarzenia na motywy wydarzenia. Profesor Strzembosz jest głównym reprezentantem tej postawy, która drąży motywy, dlaczego tak się stało, czym się kierowali ci Polacy, którzy w tym uczestniczyli. Dodatkowym elementem tej postawy jest to, że zakłada się, zapewne słusznie, że Niemcy byli nie tylko biernymi obserwatorami wydarzenia, ale także inicjatorami i być może również ważnymi jego wykonawcami. I czwarta postawa to jest postawa odrzucenia, w której absolutyzuje się te dwa zastrzeżenia z postawy nr 3 czyli motywy i udział Niemców, a dodaje się jeszcze jeden bardzo ważny element rodem ze spiskowej teorii dziejów, że to wszystko jest uknuta, wieloletnia intryga, która ma jakiś bardzo niezbożny cel przed sobą. I wydaje mi się, że to, tak jak Pani cytowała tę wypowiedź jedwabian, to jest ta czwarta kategoria, niestety. Dla mnie najbliższa jest ta druga oczywiście.

Barbara Górska: Czy Pan się spodziewa Panie profesorze, że będą próby wykorzystania sprawy Jedwabnego przez grupy nieprzyjazne Polsce?

Andrzej Paczkowski: Tak, z tym że nie wiem co by tu określić jako środowiska nieprzyjazne Polsce, nieprzyjazne Polakom. Mnie się wydaje tak, że najpierw musimy stonować swoje wypowiedzi, najpierw pomyśleć, potem powiedzieć, a potem jeszcze napisać.