"Nawet gdyby PiS wygrał, to i tak nikt nie będzie z nim chciał pracować. I tak nie osiągną rządzenia" - mówi gość Kontrwywiadu RMF FM Lech Wałęsa. "Nie można wystawiać kraju na kryzys. Trzeba jeszcze raz dać szansę PO. W drugiej kadencji pokończą różne sprawy i wtedy będzie można ich rozliczyć" - mówi Wałęsa.

Konrad Piasecki: W trójmiejskim studiu w nastroju pourodzinowym, dzień dobry. Witam.

Lech Wałęsa: Dzień dobry, kłaniam się.

Gratulujemy, ślemy życzenia, gratulujemy wieku.

Czekam jeszcze na prezenty.

Idą pocztą na linii Warszawa-Trójmiasto. Panie prezydencie jakoś mało Lecha Wałęsy w tej kampanii. To powody polityczne, czy wyłącznie życiowo-rodzinne?

Trochę się skomplikowała sytuacja rodzinna. Więc tu muszę więcej poświęcić czasu, ale w miarę możliwości włączam się tu i ówdzie.

Nie jest tak, że pana entuzjazm dla Platformy spada z roku na rok, z miesiąca na miesiąc, z tygodnia na tydzień?

Może aż tak źle nie jest, chociaż parę życzeń bym miał.

Jakich?

Szybciej, skuteczniej.

Czyli za wolno, za mało skutecznie, za słabo i za mało odważnie?

No, mniej więcej.

A co by mieli robić szybciej, skuteczniej i bardziej odważnie?

Prawie wszystko.

Prawie wszystko to co robią, czy prawie wszystko to, czego nie robią?

I to, co nie robią i to, co robią.

Rozumiem, że nie jest aż tak źle, żeby pan miał nie trzymać kciuków za zwycięstwo Platformy w tych wyborach?

Tak. Tutaj nie mamy dobrych wyborów. Właściwie, najbardziej rozsądna grupa to jednak Platforma. Ale demokracja musi trochę zdopingować, trochę przyśpieszyć.

Nie jest tak, że dobrze by było, żeby raz na jakiś czas przegrali, dla higieny psychicznej po prostu?

No nie. Dlatego, że pewne rzeczy są rozpoczęte. Czy my zawsze musimy zaczynać od nowa, czy my zawsze musimy zahamowywać procesy? Dajmy szansę. Oni właściwie te główne rzeczy pokończą w tej drugiej kadencji i wtedy rzeczywiście będzie czas na zmianę.

Nie boi się pan, że ich zepsują te ciągłe zwycięstwa i rozpuszczą za bardzo?

Nie, teraz demokracja nie pozwoli na jakieś niedobre rzeczy.

A widzi pan jeszcze w Tusku i jego ekipie siłę na następne cztery lata rządów?

To znaczy tam na pewno będą wymiany. Tych zmęczonych zastąpią mniej zmęczeni.

A kogo by pan wymienił, gdyby to od pana zależało?

Tego nie mogę robić, to by było nie fair.

Ale samego Tuska by pan nie zmieniał?

Nie. Tusk muszę powiedzieć, że w tych warunkach zdaje egzamin.

Wymarzona powyborcza koalicja Lecha Wałęsy to?

Jednak z Pawlakiem.

Bo pańska słabość do Pawlaka i PSL niezmienna?

Jednak wywodzę się z roli.

Nie z soli, nie z roli ale z tego co mnie boli. A gdyby doszło do wyboru: Palikot - SLD, to?

To bym jeszcze nowe wybory rozpisał.

Bo ani jedno ani drugie rozwiązanie się panu nie podoba?

To nie bardzo pasuje do tego co robi Platforma. Jedno nie pasuje, bo to z tych starych zaszłości, a Palikot jest potrzebny. Życzę mu, żeby wszedł do parlamentu. To jest coś takiego higienicznego, co będzie dopingować, irytować ale podawać tematy, które zauważyć należy.

Słyszę, że on w panu wciąż budzi ciepłe uczucia.

Bo ja wiem, że to co on robi, to robi tylko żeby wejść. Szuka luki i w związku z tym podnosi tematy, na których może coś tam zarobić, ale tylko z konieczności, bo te pola inne, główne są zajęte.

Nie boli pana to jego mocne anty-kościelne uderzenie? To do Lecha Wałęsy w ogóle nie pasuje.

Tutaj będę chciał mu pomóc i nawrócić go.

W dziedzinie wolnego dostępu do narkotyków też będzie go pan nawracał?

To jest problem, szczególnie młodzieżowy, ale to jest tak duży problem, że nie ryzykujmy za dużo.

Pan mówi SLD i Palikot nie, ale gdyby była taka alternatywa albo PiS będzie rządził albo wszyscy przeciwko PIS-owi, to nie jest taka cena, którą warto byłoby zapłacić?

Warto było zapłacić, ale ja jestem przekonany jako praktyk, że do czegoś podobnego nie dojdzie.

Nie dojdzie do czegoś takiego jak zwycięstwo PiS-u w tych wyborach? PiS coraz bardziej depcze po piętach Platformie.

Nawet gdyby doszło to i tak nikt z PiS-em nie będzie chciał pracować. I tak nie osiągną rządzenia.

Ten stonowany, spokojny wizerunek Prawa i Sprawiedliwości, Jarosława Kaczyńskiego, raczej cieszy, czy raczej boli pana?

Ani nie cieszy, ani nie boli. Wiem, że to jest gra. Oni w taki sposób się ustawiają, żeby wygrać a potem robić swoje.

A może naprawdę się zmienili?

Ja wierzę, jako chrześcijanin, praktyk-katolik, wierzę w możliwość nawracania, tylko że to jeszcze im nie grozi. Jeszcze będą nienawróceni.

Bo z pana punktu widzenia taki konserwatywno-socjalny program PiS-u, z docenieniem roli związków zawodowych, to powinno być coś pod czym Lech Wałęsa się podpisuje.

Tak, tylko że w innym wydaniu. Coś takiego w tym kierunku, ale z inną obsadą.

Może jest tak, że już emocje smoleńskie opadły? Oni trochę sięgnęli po nowych ludzi, może będziemy mieli po wyborach zupełnie inny PiS?

Wie pan, to naprawdę chodzi o interes kraju, a nie o jakąś prywatę czy rodzinkę. I dlatego nie można wystawiać na próbę kraju w tych warunkach, kiedy jest kryzys światowy, kiedy rozpoczęto wiele rzeczy. Tu nie można eksperymentować.

I trzeba stawiać na Platformę? Niezmiennie?

Tym razem trzeba jeszcze raz postawić, niezależnie od tego co nam się podoba, a co nie. Dla dobra sprawy, dla dobra nas wszystkich, powinniśmy postawić na Platformę. Niech ona dokończy dzieło i za cztery lata postarajmy się wzmocnić demokrację i programy. Może będzie czas na zmiany.

Platforma to też ludzie i aż dwóch gdańskich kandydatów PO twierdzi, że pan będzie na nich głosował. Który ma rację - Arabski czy Borowczak?

Na pewno będę na nich głosował.

Ale tylko na jednego może pan głosować.

No tak, ale jeszcze tak daleko nie wybiegałem myślami. Dopiero pomyślę o tym, co zrobić.

I jeszcze pytanie o najnowszą książkę Jarosława Kaczyńskiego. Pisze w niej, że Lech Wałęsa miał przed laty konkretny plan rozprawy z opozycją i z nim samym. Rzeczywiście był taki plan?

Nie, nie. Ja mówiłem wiele razy i to powtórzę: gdybym miał jeszcze raz walczyć, tak jak musiałem walczyć, to bym prosił na kolanach, żeby Kaczyńscy się włączyli. Ale tylko do walki. Potem oni się do pracy nie nadają, w ogóle nie potrafią pracować pozytywnie, tylko wciąż szukają wroga i tylko na wrogu i na jakichś układach opierają swoje rządzenia. Zamykają, potem trzeba odszkodowania płacić. I dlatego to nie są ludzie do rządzenia. Jako wykonawcy są nieźli, w walce dobrzy, natomiast w pracy fatalni.