W tej kampanii oddawaliśmy za Jarosława Kaczyńskiego krew, nie można w ten sposób traktować ludzi. W sztabie była pełna akceptacja przyjętej linii kampanii. Gdybyśmy ją kontynuowali, mielibyśmy w kieszeni wybory samorządowe i parlamentarne - mówi gość Kontrwywiadu RMF FM Marek Migalski. Prezes już wie, że przegra kolejne wybory i teraz szuka kozła ofiarnego.

Konrad Piasecki: Eurodeputowany do niedawna Prawa i Sprawiedliwości Marek Migalski w katowickim studiu. Dzień dobry, witam.

Marek Migalski: Wszystko się zgadza, dzień dobry.

Konrad Piasecki: Czyta pan wywiady Jarosława Kaczyńskiego …i ?

Marek Migalski: Czytam wywiady i czytam tez inne wywiady.

Konrad Piasecki: A jak się tamte panu podobają?

Marek Migalski: Średnio mi się podobają, bo rzeczywiście w dużej mierze Jarosław Kaczyński atakuje sam siebie, bo przecież atakując strategię wyborczą tych ludzi, którzy oddawali za niego krew, takich jak Poncyljusz, który leżał na połowie sztabów wijąc się z bólu. Kluzikowa, która nie widziała przez 3 miesiące swoich dzieci. Atakowanie takich ludzi jest tak naprawdę atakowaniem siebie.

Konrad Piasecki: Tak naprawdę Jarosław Kaczyński mówił, że on nie miał pojęcia co się dzieje dookoła niego w kampanii wyborczej, bo był oszołomiony silnymi środkami uspokajającymi. To prawda?

Marek Migalski: Znaczy ja wiedziałem, że on bierze leki. Jeśli się teraz do tego przyznaje to też można to potwierdzać. A to, że o tym nie mówiliśmy wcześniej, to tylko świadczy o naszej lojalności. Natomiast to, że dzisiaj sam podnosi tą kwestię w moim przekonaniu świadczy jak najgorzej. Nie wolno w ten sposób traktować ludzi, którzy oddawali za niego krew, żeby zwyciężał i był premierem i prezydentem.

Konrad Piasecki: Wygląda na to, że pan promował, pan lansował w wyborach prezydenckich człowieka, który zupełnie wtedy nie nadawał się do tej funkcji. To powinien być pański wyrzut sumienia.

Marek Migalski: Ja wierzyłem, że Jarosław Kaczyński przeżywa wtedy traumę, wiedziałem, że przeżywa traumę i dla mnie zażywanie leków wtedy, nie było czymś niemoralnym czy niewskazanym. Natomiast dzisiaj mówienie o tym, że nie miał prezes kontroli nad tym przekazem jest nie tylko niesprawiedliwe dla tych, którzy dla niego pracowali i po części dla wyborców. Ale przede wszystkim jest nieprawdziwe w tym znaczeniu, że ta kampania, którą on krytykuje przynosiła nam realne zyski. Dojdźmy do faktów. Jarosław Kaczyński zaczynał z niezwykle niskim poparciem społecznym i zakończył przegrywając tylko 6 procentami z Komorowskim, który wcześniej na początku kampanii był o 3 długości przed nim. Gdyby kontynuować tę linię, gdyby kontynuować tę strategię mielibyśmy w kieszeni wybory samorządowe i parlamentarne. A tak wiadomo, że PiS przegra i jedne i drugie.

Konrad Piasecki: Panie pośle, ale kończąc tylko ustalanie faktów, czy wtedy cokolwiek w zachowaniu prezesa podczas posiedzeń sztabów wyborczych, czy spotkań politycznych wskazywało na to, że nie wiedział co się dookoła niego dzieje?

Marek Migalski: Ja tego nie widziałem, miałem wrażenie, że Jarosław Kaczyński w pełni kontroluje i siebie i nas i sztab i widzi badania, rozmawia z nami. Wszystko wskazywało na to, że to jest po prostu człowiek po ogromnej traumie, rzeczywiście na lekach, ale lekach, które mają złagodzić ten ból, mają pomóc mu przejść przez ten trudny czas, ale nie, że odbierają mu zdolność do racjonalnego myślenia.

Konrad Piasecki: Dzisiaj widzi pan jakiś cel, jakiś zamysł w tym mówieniu o byciu oszołomionym i w tej polityce upokarzania twórców kampanii?

Marek Migalski: Tak, widzę taki sens. Myślę, że Jarosław Kaczyński zorientował się po nie w czasie, że zmiana tej strategii, przejście na stronę języka Zbigniewa Ziobro i Antoniego Macierewicza przynosi realne straty. Wie wobec tego, że zakończy się to klęską w wyborach samorządowych i musi znaleźć kozły ofiarne, na które będzie można zwalić owa klęskę. I wybrano tych, którzy przynosili zyski Prawu i Sprawiedliwość i Jarosławowi Kaczyńskiemu w imię ratowania opinii tych, którzy dzisiaj niszczą PiS i obniżają jego notowania.

Konrad Piasecki: Dość to sofistyczne myślenie.

Marek Migalski: Nie. Dlatego, że w moim myśleniu to jest absolutnie racjonalne, tzn. wiadomo, że wybory samorządowe zakończą się dla PiS-u wbrew buńczucznym zapowiedziom jego liderów klęską. I trzeba już w tej chwili przygotować opinię publiczną na to kto jest temu winny i próbuje się obciążyć tych ludzi, którzy do dzisiaj zachowują przecież ogromną lojalność , starają się tych słów nie komentować.

Konrad Piasecki: A czy po tym co mówi prezes, o uroczej Kluzik, o przystojnym Poncyljuszu, którzy doprowadzili go do klęski, liberałowie mają jeszcze co robić w PiS-ie?

Marek Migalski: Mają dlatego, że oni muszą po prostu PiS doprowadzić do zwycięstwa.

Konrad Piasecki: Prawo i Sprawiedliwość porzuca politykę racjonalności, porzuca politykę łagodzenia. Jarosław Kaczyński mówi, że już nikomu nie będzie podawał ręki. Ani prezydentowi, ani premierowi. Co tam jeszcze robić?

Marek Migalski: Ja się rzeczywiście dziwię temu zachowaniu Jarosława Kaczyńskiego, dlatego, że uważam, że rządy Donalda Tuska są słabe, a prezydentura Bronisława Komorowskiego będzie podobna. Ale to nie znaczy, że tym ludziom nie należy podawać ręki, czy nie należy oddawać szacunku ich urzędom. Natomiast dziwię się Jarosławowi Kaczyńskiemu, że w tak dezawuujący sposób wypowiada się o kobietach. Znany jest z tego, że jest szarmancki i gentelmeński wobec kobiet, wobec Joanny Kluzik-Rostkowskiej zachowuje się w sposób, w moim przekonaniu nieelegancki. Wobec Pawła Poncyljusza w sposób nieładny, a tak nie wolno traktować ludzi, którzy, jeszcze raz podkreślam oddawali za niego krew. W tym oczywiście przenośnym, metaforycznym znaczeniu tego słowa.

Konrad Piasecki: A znając Poncyljusza i Kluzik myśli pan, że długo wytrzymają tak brak odpowiedzi na upokorzenia prezesa?

Marek Migalski: To są twardzi politycy. Ja to widziałem. Im chodzi o sprawy, a nie o ich dobre samopoczucie.

Konrad Piasecki: Czyli zagryzając zęby będą powtarzali: "Zrobimy wszystko, żeby nas nie wyrzucili."

Marek Migalski: Nie. Zrobimy wszystko, żeby Polska zasługiwała na dobry rząd.

Konrad Piasecki: Bo nie mają żadnej rozsądnej ścieżki wyjścia z Prawa i Sprawiedliwości, czy mają, ale dopiero ją sobie przygotowują.

Marek Migalski: Nie, bo to są politycy, którzy pokazali przez wiele, wiele lat, że dla nich ważne są sprawy, a nie własne funkcje. I dzisiaj dezawuowanie ich ciężkiej pracy, mówienie przede wszystkim nieprawdy o tym, że dzisiaj bardzo łatwo jest powiedzieć, że inna strategia, przyjęcie innych założeń przyniosłoby spodziewany skutek. Wszyscy, łącznie z Jarosławem Kaczyńskim, w momencie zakończenia kampanii wyborczej mówili: "To ogromy sukces, to jest piękne wyjście na przyszłość." Przypomnę jeszcze jedno: to, co wiedziała Kluzik, czy Poncyljusz o badaniach, to tym jaka była strategia, było akceptowane przez innych członków sztabu wyborczego, czyli przez panów Kuchcińskiego, Błaszczaka, Brudzińskiego. Wszyscy oni tam byli, wszyscy mieli te same dane, wszyscy akceptowali tę linię, łącznie z Jarosławem Kaczyńskim. Więc dzisiaj uderzanie akurat w te dwie osoby, czyli w Poncyljusza i Kluzikową, tak na prawdę jest uderzaniem we wszystkich ludzi, którzy dzisiaj otaczają prezesa i to jest atak prezesa na samego siebie.

Konrad Piasecki: A czy pan byłby dzisiaj gotów, dzisiaj odsunięty na bok, byłby gotów budować z tymi ludźmi, z tymi liberałami, jakąś alternatywę dla Prawa i Sprawiedliwości?

Marek Migalski: Nie na takiej opcji, nie ma takiego pomysłu dlatego, że dzisiaj to Prawo i Sprawiedliwość musi się ocknąć z tego, w co popadło po wyborach prezydenckich.

Konrad Piasecki: A jeśli się nie ocknie? Jeśli to będzie tak dalej szło jak idzie teraz?

Marek Migalski: Za mnie już wybrano. Ja jestem eurodeputowanym niezależnym.

Konrad Piasecki: Dlatego się pytam, czy jest pan gotów budować alternatywę, czy tylko patrzeć na to, co się dzieje z odległości?

Marek Migalski: W moim przekonaniu rządy Donalda Tuska mogą być zakończone przez racjonalne Prawo i Sprawiedliwość, a do tego racjonalnego podejścia do tej kwestii Jarosława Kaczyńskiego, a widać, że tej refleksji nie ma. Jarosław Kaczyński postanowił podjąć jakiś czas temu złą taktykę, a w tej chwili ją już tylko racjonalizuje i potwierdza. Ten weekend mógł być weekendem problematycznym dla Platformy Obywatelskiej dlatego, że kłócą się tam wszyscy ze wszystkimi, a poprzez udzielenie tych wywiadów, przez ten weekend rozmawialiśmy tak naprawdę o wewnętrznych problemach Prawa i Sprawiedliwości. Oznacza to, że PiS nie jest w stanie siedzieć cicho wtedy, kiedy to przynosi mu zyski polityczne.