"W Hongkongu jest port królowej Wiktorii, dlaczego gazoport w Szczecinie nie miałby nosić imienia naszego prezydenta" - mówi Joachim Brudziński w Kontrwywiadzie RMF FM. "Jesteśmy winni Lechowi Kaczyńskiemu wdzięczność za gazoport w Szczecinie, inwestycja powinna nosić jego imię" - dodaje. "Ceny produktów wzrosły o prawie sto proc. należałoby się tym zainteresować" - mówi o wczorajszych zakupach prezesa PiS w sklepie spożywczym.

Konrad Piasecki: Chadza pan czasami na zakupy spożywcze?

Joachim Brudziński: Praktycznie codziennie.

Konrad Piasecki: Zwracając uwagę na ceny?

Joachim Brudziński: Wie pan, do pewnego czasu - przyznam się - nie zwracałem, a szczególnie od kiedy zostałem parlamentarzystą, bo - przynajmniej dla mnie - był to olbrzymi skok w dochodach.

Konrad Piasecki: Ale wie pan, mąka, cukier, kurczak - po ile... Mniej więcej pan się orientuje.

Joachim Brudziński: Tak. Ostatnio rzeczywiście z coraz większym przerażeniem - i też muszę stwierdzić, że jednak np. życie w Szczecinie jest znacznie tańsze niż w Warszawie.

Konrad Piasecki: W takim razie musi pan prezesa zaprowadzić do jakiegoś tańszego sklepu, bo ten wczorajszy, który wybrał, bardzo drogi.

Joachim Brudziński: Ale dlaczego pan uważa, że prezesa trzeba do sklepu prowadzać. Prezes praktycznie codziennie też jest w sklepie.

Konrad Piasecki: Widać, że ma słabe rozpoznanie, skoro kupuje cukier po 6,60 zł, a normalnie cukier po 5 zł z groszami.

Joachim Brudziński: Zapewniam pana, że gdyby pan zrobił taką szybką sondę z cen cukru w sklepach osiedlowych to - uśredniając - byłoby to już, niestety, ponad 6 złotych. I otwartym pozostaje pytanie, dlaczego tak się dzieje.

Konrad Piasecki: Otwartym też pozostaje pytanie, dlaczego prezes z Żoliborza jeździ na zakupy aż na Okęcie.

Joachim Brudziński: Panie redaktorze, dlatego, że te zakupy miały określony cel. I tym celem było jakby przypomnienie panu premierowi Donaldowi Tuskowi, ile za te zakupy zapłacilibyśmy wtedy, kiedy wypominał wzrost cen właśnie pan premier Donald Tusk - wtedy jako lider opozycji -ówczesnemu premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu i stąd wybraliśmy sklep, który był...

Konrad Piasecki: Cel i zabieg rozumiem, tylko dlaczego na Okęciu. Skoro prezes z Żoliborza.

Joachim Brudziński: Panie redaktorze, dlatego, że oprócz prezesa w tych zakupach - jak pan redaktor wie - brała udział też pani poseł i pani prezes Beata Szydło, szef klubu...

Konrad Piasecki: A ona jest z Okęcia.

Joachim Brudziński: I poszliśmy na rękę dziennikarzom i mediom. I dlatego wybraliśmy sklep optymalny z punktu widzenia logistycznego, ale też z punktu widzenia uśrednionej statystycznej rodziny i sklepu osiedlowego.

Konrad Piasecki: A klientów Biedronki przeprosicie?

Joachim Brudziński: Ja jestem klientem Biedronki.

Konrad Piasecki: Wychodzi na to, że pan należy do tych najbiedniejszych. Co oczywiście nie jest rzeczą obraźliwą, ale myślę, że klienci Biedronki mogli się poczuć nieco zaniepokojeni.

Joachim Brudziński: Nie czuję się zaniepokojony. Na osiedlu w Szczecinie, na którym często bywam, właśnie została otwarta nowa Biedronka. Nie chciałbym jej reklamować, ale - tak, przyznaję, zakupy w Biedronce są o wiele tańsze od zakupów nawet w przeciętnym sklepie osiedlowym.

Konrad Piasecki: I nie są wyłącznie dla najbiedniejszych.

Joachim Brudziński: Oczywiście, że nie. Do Biedronki trafiają różni klienci i dobrze, że takie dyskonty są. Ale prawda jest też taka, że dla przeciętnego mieszkańca osiedla podstawowym sklepem, w którym codziennie robi zakupy są sklepy osiedlowe, takie, w jakim wczoraj odbył się ten briefing. I myślę, że istotniejszą rzeczą jest to, czy rzeczywiście - i tutaj jest pole do popisu dla dociekliwości dziennikarzy - czy rzeczywiście jest tak, że po 3,5 roku rządów Platformy Obywatelskiej mamy bez mała 100-procentowy wzrost cen niektórych podstawowych artykułów.

Konrad Piasecki: Mam wrażenie, że prezes tutaj przesadził, ale to rzeczywiście są na długie badania terenowe...

Joachim Brudziński: Pan ma takie wrażenie, ale proszę o takie wrażenie zapytać emeryta i rencistę, którego renta czy emerytura w tak gwałtownym stopniu nie galopuje, jak galopują ceny mąki, cukru, drobiu wędlin czy warzyw...

Konrad Piasecki: Panie pośle - zmieniając temat: czytał pan ostatnie dwa teksty prezesa o samochwałach i zupie z buta?

Joachim Brudziński: Tak, czytałem. jeden w "Rzeczpospolitej", drugi w "Gazecie Wyborczej".

Konrad Piasecki: Żadnego niepokoju w panu nie wzbudziły?

Joachim Brudziński: Panie redaktorze, ten niepokój - jeżeli się pojawia - to pojawia się jakby z konkluzji tego artykułu, bo rzeczywiście jest tak...

Konrad Piasecki: Pytam o treść. Czy jak pan je czytał, nie było czegoś, co pana niepokoiło?

Joachim Brudziński: Wie pan, zastanawiałem się szczególnie przy pierwszym tekście opublikowanym w "Rzeczpospolitej", czy ten popis niesamowitej erudycji pana prezesa będzie przekonujący dla czytelników. Później jednak uświadomiłem sobie, że jednak "Rzeczpospolita" nie trafia tak szeroko pod strzechy, jak np. "Fakt" czy "Super Express". Sądzę, że gdyby ten tekst był pisany na łamach innej gazety, byłby inny. Ale był prawdziwy.

Konrad Piasecki: Mnie zdziwiło to, ile razy w tych dwóch tekstach pojawiło się słowo "Smoleńsk" i przypomnienie 10 kwietnia. Zauważył pan, ile razy?

Joachim Brudziński: Nie, przecież nikt takiej analizy nie przeprowadza. Nie wiem, czy to pan redaktor jest "zafiksowany" na Smoleńsku? Czasami próbuje się to przypisać nam, politykom Prawa i Sprawiedliwości.

Konrad Piasecki: Przeczytałem te dwa teksty, zdziwiło mnie, więc prześledziłem - raz. Raz słowo "Smoleńsk". Zastanawia mnie, czy to jest zmiana strategii i taktyki Prawa i Sprawiedliwości, języka PiS czy po prostu zbieg okoliczności.

Joachim Brudziński: Nawet u pana w studiu już parę tygodni temu, z tego co sobie przypominam, mówiłem już, że kłamstwem jest próba włożenia nas w buty, ubrania w jeden temat. Od wielu miesięcy i tygodni mówiliśmy, że PiS nie jest partią jednego tematu. Tak samo, jak nie damy sobie zamknąć ust i o tragedii smoleńskiej będziemy mówić i będziemy zadawać pytania, tak samo nie damy sobie wmówić, że jesteśmy partią jednego tematu.

Konrad Piasecki: Będziecie zmieniać przed kampanią wyborczą czy w trakcie kampanii wyborczej nastrój i ton PiS?

Joachim Brudziński: Będziemy robić wszystko, żeby te wybory wygrać i będziemy robić wszystko, by przekonać wyborców, że jesteśmy partią alternatywną wobec Platformy Obywatelskiej i że Prawo i Sprawiedliwość jest partią, która ma program. Temu też był poświęcony tekst Jarosława Kaczyńskiego w "Gazecie Wyborczej". Gdyby zestawić tekst Jarosława Kaczyńskiego z samochwalstwem Donalda Tuska, to widać bardzo wyraźnie, że my jesteśmy partią merytoryczną i programową, że taki program mamy.

Konrad Piasecki: Będzie pan walczył o gazoport imienia Lecha Kaczyńskiego?

Joachim Brudziński: Nie będę walczył, ale będę prosił wszystkich, żeby ten pomysł poparli.

Konrad Piasecki: Premiera Tuska także?

Joachim Brudziński: Premier Tusk, jak sądzę, dzisiaj do tego się odniesie. Dzisiaj ma być wmurowany kamień, co prawda z dwuletnim poślizgiem, ale jednak, pod budowę gazoportu, czyli jednego z elementów całej tej inwestycji. Natomiast warto przypomnieć, że decyzja o budowie gazoportu została podjęta przez ówczesnego prezydenta na zwołanej w maju 2006 r. Radzie Bezpieczeństwa Narodowego. Już w kampanii wyborczej w 2005 r. Lech Kaczyński jako kandydat na prezydenta powiedział, że będzie budowany gazoport i że uczyni z dywersyfikacji i z bezpieczeństwa energetycznego priorytet swojej prezydentury. Dotrzymał słowa, gazoport jest budowany i myślę, że szczególnie my na Pomorzu Zachodnim jesteśmy winni wdzięczność panu prezydentowi, to dobry pomysł.

Konrad Piasecki: Nie ma jakiejś mniej technicznej budowli, którą by pan nazwał imieniem Lecha Kaczyńskiego?

Joachim Brudziński: Ale dlaczego? Żeby daleko nie szukać - największy port na Dalekim Wschodzie w Hongkongu nosi nazwę królowej Wiktorii, porty w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii również są nazywane imionami różnych ważnych dla tamtych narodów osób. W samym Świnoujściu, to jako ciekawostka, odnowiony, odremontowany basen, kiedyś nazywany basenem bosmańskim, basenem rybackim, nosi imię Lechosława Goździka, historycznego przywódcy strajku robotniczego na warszawskim Żeraniu, a później wieloletniego rybaka, mieszkańca Świnoujścia. Uważam, że to jest bardzo dobry pomysł, szczególnie w sytuacji dzisiejszej we współczesnym świecie, w naszych relacjach z Rosją, Niemcami, byłaby to świetna inicjatywa. Wie pan też dlaczego? Dlatego, że Niemcy z Rosjanami nie mają żadnych oporów, żeby wypłycić nasz port w Świnoujściu, kładąc Gazociąg Północny. A wie pan, że pan minister Radosław Sikorski kłamał u Moniki Olejnik mówiąc, że nie zostanie wypłycony? Nawet redaktor Kublik w "Gazecie Wyborczej", któremu daleko jest do Prawa i Sprawiedliwości, wykazał, że pan Radosław Sikorski, tak samo jak pan premier Donald Tusk po prostu kłamie.