Joachim Brudziński: Sikorski byłby łatwiejszy

Konrad Piasecki: Snucie marzeń, wyzwania nie pomogły. Chyba jednak Komorowski.

Joachim Brudziński: No a pan jest zaskoczony?

Konrad Piasecki: Nie zaskoczony, ale słyszałem od polityków Prawa i Sprawiedliwości, że modlą się wręcz o Sikorskiego.

Joachim Brudziński: Sikorski byłby łatwiejszy niewątpliwie, ale przecież od początku było wiadomo, że kiedy Tusk na potrzeby takiej wizerunkowej szopki wskazał arbitralnie: "Wy, Sikorski i Komorowski, teraz idziecie na odcinek prawyborów", od początku było wiadomo, że tym czarnym koniem jest Komorowski.

Konrad Piasecki: Czarnym, a nawet białym, bo było wiadomo, że wygra, tak?

Joachim Brudziński: Wygra i można powiedzieć, że wychodzi wzmocniony z całej tej przedwyborczej hucpy pan Janusz Palikot.

Konrad Piasecki: Pan mówi, że Sikorski był łatwiejszy, czyli Komorowski będzie trudniejszym przeciwnikiem dla Lecha Kaczyńskiego.

Joachim Brudziński: Jest to polityk niewątpliwie dużo bardziej dojrzały emocjonalnie. Sikorski tą swoją pierwszą wypowiedzią w ramach akcji prawyborczej w Bydgoszczy pokazał, że jest politykiem emocjonalnie niedojrzałym i że bardzo łatwo wyprowadzić go z równowagi, że bardzo łatwo biorą u niego górę emocję, a to z kolei przejawia się w jakiś agresywnych i nieracjonalnych wypowiedziach. Polacy tego nie lubią. Łatwiej kontroluje się Komorowski i niewątpliwie będzie trudniej. Ale my byliśmy przekonani na…

Konrad Piasecki: Na wszystko.

Joachim Brudziński: …na kampanię z prawdziwym liderem Platformy Obywatelskiej, czyli Donaldem Tuskiem, a nie z jego pomocnikami. Więc jeżeli…

Konrad Piasecki: No to dlaczego z tymi pomocnikami prezydent tak zdecydowanie przegrywa w sondażach, skoro to tylko pomocnicy?

Joachim Brudziński: Poczekajmy. W sondażach przegrywał również z panem premierem Donaldem Tuskiem w 2005 roku…

Konrad Piasecki: Tylko że wtedy Polacy nie wiedzieli, jaka to będzie prezydentura. Dzisiaj - po 4,5 roku - jeżeli nie są w stanie w większości powiedzieć w sondażach, że zagłosują na Lecha Kaczyńskiego, no to w czym nadzieja?

Joachim Brudziński: Wtedy też nie wiedzieli, a w sondażach okazywało się, że wygrywa Donald Tusk. Tak dalece odbiegał w tych sondażach, że nawet na bilboardach napisał sobie "Prezydent Tusk", a wyszło, jak wyszło.

Konrad Piasecki: A nie niepokoi pana, że im bardziej prezydent ukryty, tym bardziej mu się sondaże poprawiają? To nie jest dobry prognostyk. Tak naprawdę tylko ukrycie prezydenta mu pomaga.

Joachim Brudziński: No nie żartujmy. Przed nami dopiero prawdziwa kampania. Przecież to, co w tej chwili się dzieje w polskiej polityce, nie ma nic wspólnego z kampanią wyborczą. PKW ogłosi wybory i będziemy prowadzić kampanię…

Konrad Piasecki: Ale oczywiście kampania przed nami, tylko dzisiaj ta tendencja do ukrywania prezydenta paradoksalnie przynosi mu wzrost sondażowy.

Joachim Brudziński: Nie ma żadnej tendencji do ukrywania prezydenta. Prezydent z powodów oczywistych, rodzinnych w pewnym sensie zmniejszył swoją aktywność, ale pełni obowiązki. Nie ucieka od tych obowiązków. Naprawdę dojdzie kampanii, poradzimy sobie w kampanii.

Konrad Piasecki: Jeśli Komorowski jutro - a tak będzie - zostanie oficjalnym kandydatem Platformy, PiS natychmiast zażąda, by zrezygnował z funkcji marszałka?

Joachim Brudziński: Nie ma czegoś takiego - mówił o tym wczoraj pan prezydent - jak urlopowanie marszałka. Więc albo będzie jego dymisja, albo pan marszałek będzie pełnił swoje obowiązki do samego końca. Tutaj są pewne problemy…

Konrad Piasecki: Pytanie było o to, czy PiS zażąda jego odwołania z funkcji. Czy złożycie taki wniosek, czy nie?

Joachim Brudziński: Nie, nie sądzę, żebyśmy taki wniosek składali. Oczywistym jest, że jutro o godz. 11, jak się dowiadujemy, pan Sławomir Nowak - już niestety sam, bez towarzystwa przeuroczej pani poseł Anny Muchy - ogłosi te wyniki. Myślę, że wszyscy pospadają z krzeseł - tak będą zaskoczeni tymi wynikami. A później rozpoczniemy kampanię, a w tej kampanii wszystko dopiero przed nami.

Konrad Piasecki: A jeśli starcie Komorowski-Sikorski pan określa mianem ciekawego, jak wyścig ślimaków, to starcie Komorowski-Kaczyński określi pan mianem ciekawego jak…

Joachim Brudziński: Ja nie określałem ich starcia mianem wyścigu ślimaków, tylko tę debatę. Debatę, która miała tyle wspólnego z debatą, co z fundamentalizmem islamskim. Panie redaktorze, przed nami kampania…

Konrad Piasecki: Ale ciekawa czy taka jak wyścig ślimaków?

Joachim Brudziński: Myślę, że ona będzie ciekawa, bo wtedy zderzy się prawdziwa koncepcja i wizja Polski. Ja przypominam sobie debatę Lecha Kaczyńskiego w 2005 roku z Donaldem Tuskiem. Przyzna pan, że ta debata była pasjonująca i naprawdę ciekawa.

Konrad Piasecki: A czy jest tak, że rzeczywiście prezydent się waha, czy pańskim zdaniem nie ma wątpliwości, że Lech Kaczyński wystartuje?

Joachim Brudziński: Nie sądzę. Jestem przekonany, że najprawdopodobniej w maju pan prezydent, oczywiście ta decyzja należy do niego, ale jestem przekonany, że ona będzie na tak.

Konrad Piasecki: Nie ma czegoś takiego, jak wahania prezydenta, dzisiaj?

Joachim Brudziński: Nie, nie. Ja czytałem tę wypowiedź pana Sławomira Nowaka, któremu jakoby wiewiórki doniosły. Wie pan, ostatnią żywą osobą, którą widziałem rozmawiającą z wiewiórką, to była moja młodsza córeczka Jagienka. Ten dialog był pasjonujący.

Konrad Piasecki: I co? Wiewiórki mówiły o starcie Lecha Kaczyńskiego w wyborach?

Joachim Brudziński: Tam, głównym tematem rozmowy był orzeszek, który Jagienka trzymała, czy Basia, czy tam Kasia - weźmy tego orzeszka, czy nie weźmy. Zastanawiam się, jak wyglądał ten dialog pana Nowaka z wiewiórką. Myślę, że był równie pasjonujący jak rozmowa mojej Jagienki.

Konrad Piasecki: Panie pośle, jak możecie katować ludzi zmuszaniem do zasiadania w Senacie, za, cytuję: "psie pieniądze"?

Joachim Brudziński: No, też jest mi przykro, że pan senator Skorupa musiał się przez te ostatnie miesiące męczyć.

Konrad Piasecki: Muszę pilnować interesu, bo to co z Senatu dostaję to psie pieniądze - mówi senator Skorupa. Walczy o działkę, wiatrak. Koniec kariery tego pana?

Joachim Brudziński: Wie pan, w sensie politycznym i w sensie takim proceduralnym-statutowym prezes podjął decyzję o natychmiastowym zawieszeniu w prawach członka.

Konrad Piasecki: Zawiesił go. A w sensie politycznym i zdrowo-rozsądkowym?

Joachim Brudziński: W sensie politycznym to powiem tak: wierzę w zdrowy rozsądek górali. Górale, za około półtora roku, będą wybierali swojego senatora i wtedy być może wybiorą takiego, który aż tak bardzo cierpiał nie będzie w polskim Senacie.

Konrad Piasecki: Ale Skorupa już wystawiony przez PiS nie zostanie?

Joachim Brudziński: Wie Pan, to są decyzje po rozstrzygnięciu - proszę pozwolić - ja też jestem ostatni, który chciałby kogokolwiek na starcie przekreślać. Toczy się postępowanie dyscyplinarne. Tym się różnimy od Platformy Obywatelskiej, że w takich sytuacjach podejmujemy decyzje natychmiast. Prezes taką decyzję podjął. Ja osobiście mogę powiedzieć, że bardzo pana senatora lubiłem - taki jowialny, sympatyczny pan. Natomiast nie ma zgody i akceptacji w naszej partii na, wie pan, kiedy oburzaliśmy się szczerze na język…

Konrad Piasecki: No właśnie, tutaj jest dużo gorszy język.

Joachim Brudziński: Odpowiadam. W taki sam sposób czuję się zażenowany i zniesmaczony, jak wtedy, kiedy czytałem stenogramy pana Chlebowskiego i pana Drzewieckiego.

Konrad Piasecki: Ale przecież Skorupa to pański ziomek. Jak pan mógł taką perłę do Senatu przepuścić?

Joachim Brudziński: Wie pan, to jest tak, że na południe od Krakowa te rody górali nie należy traktować jako jednolitego środowiska. Ja jestem Lachem Sądeckim a pan Tadeusz Skorupa to jest góral z Podhala. Między nami są jeszcze Spiszowioki, górale pienińscy, czarni górale - także trochę tych rodów góralskich nas dzieli.

Konrad Piasecki: To wszystko wyjaśnia. Wyjaśnia brak czynności Joachima Brudzińskiego.

Joachim Brudziński: Dzisiaj jestem posłem ze Szczecina i czuję się szczecinianinem.

Konrad Piasecki: Joachim Brudziński, dziękuję bardzo.

Joachim Brudziński: Pozdrawiam.