Tusk zadeklarował rezygnację z fotela szefa partii, bo przed zjazdem PO chce pokazać młodym rychłą perspektywę wejścia w pierwszy szereg - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM Jarosław Gowin. Tusk jest jedynym polskim politykiem, który mógłby pełnić funkcję w strukturach europejskich - zaznacza i dodaje, PO prawdopodobnie zmieni formułę sekretarza generalnego.

Konrad Piasecki Rzeczywiście tylko cztery lata z tym typem nam zostały jeszcze?

Jarosław Gowin: Cztery lata w polityce to jest epoka w związku z tym, ja się nie podejmuję wyrokować, co będzie robił Donald Tusk za cztery lata.

Konrad Piasecki: Ale po tej wczorajszej deklaracji zaczął się pan rozglądać za jego następcą? Czy wręcz przeciwnie?

Jarosław Gowin: Ja uważam, że każda partia powinna się bez przerwy rozglądać za następcą lidera i za następcą szerokiego kierownictwa. My również na przykład - posła numer jeden z listy krakowskiej, taka jest polityka.

Konrad Piasecki: Kokieteria...

Jarosław Gowin: Natomiast, mówiąc całkiem serio, Donald Tusk jest pierwszym politykiem w Polsce, który ma szanse być premierem przez dwie kadencje. Jeżeliby mu się to udało osiągnąć, a sadzę, że jest tego bliski, to byłby naturalnym kandydatem Polski do pełnienia jakichś ważnych funkcji europejskich i chyba najwyższa pora na coś takiego.

Konrad Piasecki: Za cztery lata będzie zmiana Parlamentu Europejskiego, a zatem zmiana Komisji Europejskiej, czyli co? Donald Tusk polskim kandydatem na pierwszego polskiego szefa komisji Europejskiej?

Jarosław Gowin: Jeżeli ktokolwiek z polskich polityków ma szanse na to, żeby pełnić tak ważne funkcje w instytucjach europejskich, czy szerzej w instytucjach światowych, to na pewno to jest Donald Tusk.

Konrad Piasecki: Myśli pan, że Donald Tusk też ma taką perspektywę przed sobą?

Jarosław Gowin: Nie sądzę. Ja uważam, że to jest polityk ogromnie doświadczony - polityk, którego sposób działania jest bardzo zakorzeniony w bieżącej polityce. Raczej nie planuje kroków na wiele lat na przód, on stawia krok i patrzy co dalej.

Konrad Piasecki: To po co mu w takim razie ta deklaracja dzisiaj? Bo to by było patrzenie na jakieś dziesięć kroków na przód.

Jarosław Gowin: To jest rzeczywiście dziesięć kroków na przód, a w polityce jest raczej tak, jak mawiał Napoleon: "Wydamy bitwę, a potem się zobaczy", więc nie wiem, jakie są plany Donalda Tuska.

Konrad Piasecki: To co robi dzisiaj Donald Tusk, to raczej nie jest wydanie bitwy, tylko cofnięcie oddziałów do z góry upatrzonych pozycji w okopach. Po co Tuskowi dzisiaj ta deklaracja panie pośle?

Jarosław Gowin: Być może ma to związek ze zbliżającym się zjazdem Platformy. Być może Donald Tusk, który zapowiada równocześnie otwarcie się na nowe pokolenia na młodych polityków Platformy, w ten sposób pokazuje im stosunkowo rychłą perspektywę wejścia w pierwszy szereg Platformy.

Konrad Piasecki: Ale rozumiem, że Donald Tusk będzie kandydatem Platformy na premiera również w nowej kadencji parlamentu za rok?

Jarosław Gowin: Dla mnie to jest zupełnie oczywiste.

Konrad Piasecki: I jeśli zamierza zrezygnować z funkcji szefa partii, to zrezygnuje też z funkcji premiera?

Jarosław Gowin: To byłoby równie oczywiste, ale - panie redaktorze - spekulowanie, kto będzie premierem w roku 2015, to już jest naprawdę polityczne "science fiction" wbrew temu co twierdzą o Platformie nasi oponenci. Nam naprawdę palma nie odbiła i nie jest tak, że szykujemy się na tysiącletnią rzeszę naszych rządów.

Konrad Piasecki: Oraz - jak twierdzą złośliwcy - na zmianę 10 przykazań.

Jarosław Gowin: Na przykład.

Konrad Piasecki: To zarysujmy w takim razie krótszą perspektywę. Czy to co wczoraj powiedział Donald Tusk o tym, że marszałek Sejmu nie powinien łączyć tej funkcji z funkcją sekretarza generalnego, to dowód na chłód panujący na szczytach Platformy?

Jarosław Gowin: Dowód na dyskusję, a w rozmaitych sprawach jej spory, ale to chyba oznaka tego, że jesteśmy partią żywą i demokratyczną. Ja wolę taka partię niż taką, w której wszyscy skandowali by "Wiesław, Wiesław!".

Konrad Piasecki: Albo "Donald, Donald!"

Jarosław Gowin: Albo "Donald, Donald!"

Konrad Piasecki: Ale jest tak, że jest wojna na szczytach władzy dzisiaj między Tuskiem a Platformą? Przepychanka, rywalizacja, walka? Nazwijmy to jak chcemy.

Jarosław Gowin: Nie, wojny nie ma. Natomiast jest poważna dyskusja o tym, jaką partią powinna być Platforma i tutaj drugorzędne znaczenie mają sprawy personalne. Ważniejsze są sprawy statutowe. Pewną propozycję zmian statutowych przedstawił pan premier, z pewną propozycją być może wyjdzie w najbliższych dniach Grzegorz Schetyna. Różni politycy, w tym także ja, też mają swoje pomysły. Zobaczymy, to będzie bardzo ciekawy zjazd.

Konrad Piasecki: A Schetyna podejmie walkę o sekretarza generalnego, czy "położy uszy po sobie" i potulnie się zgodzi z tym, co powiedział Tusk?

Jarosław Gowin: Określenie "położyć uszy po sobie" pasuje do Grzegorza Schetyny chyba najmniej spośród polskich polityków. Natomiast wszyscy w Platformie zdajemy sobie sprawę, że statutowo wskazanie kandydata na stanowisko sekretarza generalnego należy do przewodniczącego partii. Jeżeli wczoraj pan premier zapowiedział, że raczej nie widzi Grzegorza Schetyny w tej roli - inaczej, że raczej nie widzi marszałka Sejmu w tej roli - to ja się spodziewam czegoś głębszego. Nie tyle zmiany personalnej, co w ogóle zmiany formuły funkcji sekretarza generalnego.

Konrad Piasecki: Czyli sekretarz generalny straci na znaczeniu?

Jarosław Gowin: Prawdopodobnie to będzie taki sekretarz-menadżer, jak w wielu partiach europejskich.

Konrad Piasecki: W takim razie nie będzie trzeba go szukać na szczytach władzy w Platformie? Czyli nie raczej Paweł Graś, tylko jakiś nieznany dzisiaj młody menadżer?

Jarosław Gowin: Jeśli funkcja sekretarza generalnego statutowo nadal będzie funkcją tak mocną, to z całą pewnością kandydatów szukać trzeba będzie wśród takich polityków, jak wymieniony przez pana Paweł Graś. Ale jeżeli zmienimy tę formułę na sekretarza - takiego technicznego, to wtedy nawet w wariancie skrajnym można pomyśleć o powierzeniu tej funkcji komuś spoza partii, tak się czasami w różnych partiach europejskich praktykuje.

Konrad Piasecki: Nie śmieszy pana to, co dzieje się wokół prezydenta Sopotu i te wczorajsze deklaracje Donalda Tuska?

Jarosław Gowin: Nie jest mi do śmiechu w ogóle wokół sprawy Jacka Karnowskiego, bo uważam, że to jest wybitny samorządowiec, któremu zrobiono ogromną krzywdę.

Konrad Piasecki: Chodzi mi o Donalda Tuska, który nagle wkracza do akcji. Wszyscy wiemy, że taka decyzja Sławomira Nowaka i lokalnej Platformy raczej nie mogła obyć się bez Donalda Tuska, a Donald Tusk wchodzi jak rycerz na białym koniu i pokazuje się jako jedyny prawy i sprawiedliwy.

Jarosław Gowin: Nie wiem, o czym ostatnio rozmawiają Sławomir Nowak i Donald Tusk. Na pewno nie rozmawiają tak często jak dawniej. Ale Jacek Karnowski nie jest kandydatem Platformy Obywatelskiej, natomiast jest kandydatem, którego jak sądzę lokalna Platforma Obywatelska poprze. Gdybym był politykiem sopockim zrobiłbym to samo.