"Znam Napieralskiego dobrze i długo, i myślę, że w przyszłym parlamencie negocjacji prowadzić nie będziemy" - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM Bartosz Arłukowicz. "Polityczne targi i ekscesy mamy za sobą, musimy wygrać tak, by po wyborach nie musieć prowadzić trudnych negocjacji" - dodaje.

Konrad Piasecki: Chciałem powiedzieć, że pan jest politykiem PO, ale pan zdaje się jeszcze bez szczęśliwego posiadania legitymacji partyjnej?

Bartosz Arłukowicz: Ja myślę, że teraz jest czas wyborów. Na takie decyzje przyjdzie czas po wyborach.

I co, zapisze się pan?

Myślę, że tak, ale teraz jest czas kampanii wyborczej. Trzeba porozmawiać o tym, jaka powinna być Polska.

Jest tak źle, że premier musi w poniedziałkowy świt się zrywać i jechać do Sierpca?

Wszyscy ciężko pracujemy.

Ale w poniedziałek? Przecież premier biegał po Sobocie, miał piękny zwyczaj.

Ja myślę, że niezwykle ważne jest, żeby Polacy mieli możliwość porozmawiania o tym, jakie cztery lata za nami i jakie cztery lata przed nami. To dobrze, że premier rusza w Polskę. To świadczy o tym, że ma odwagę i ma chęć zdobywania poparcia, ma chęć rozmowy z ludźmi.

Boję się o premiera, że to zbyt duży szok dla organizmu.

Ja nie oceniałbym tego w ten sposób. Premier zawsze dużo jeździł. Gdybyśmy obserwowali premiera w ciągu ostatnich tygodni, to spotkania z wyborcami cały czas się odbywały, a teraz jest czas takiej wytężonej kampanii.

Bo strach zaczyna zaglądać wam w oczy?

Nie, bo trzeba wybrać wybory, po prostu. To jest normalne we wszystkich demokracjach, że ostatnie tygodnie przed wyborami są trudnym okresem. Okresem, w którym wkładamy dużo wysiłku w to, żeby przekonać Polaków, że warto głosować. Przede wszystkim, że warto głosować, a potem na kogo głosować.

W ostatnich dniach i tygodniach wszyscy mówią o tajemnych partyjnych sondażach, w których PiS dogania PO. Pan widuje te partyjne sondaże?

Ja podchodzę do sondaży naprawdę z dystansem. Ja uważam, że prawdziwy sondaż będzie 9 października. Tam jest prawdziwy sondaż i prawdziwy wybór.

Teraz pan powiedział prawie jak Prawo i Sprawiedliwość.

Bo tak jest. Pojawia się mnóstwo różnych sondaży. Ja staram na bieżąco czytać i analizować to wszystko, co się dzieje na polskiej scenie politycznej. Są dni, w których pokazują się sondaże kompletnie od siebie różniące się i to o wiele procent. Pojawia się pytanie, który jest prawdziwy.

A pan czuje się człowiekiem z pierwszej linii tego partyjnego frontu, czy raczej "ciurą obozową" - jak mówi rzecznik rządu?

Staram się pracować intensywnie.

Ja pytam, czy dopuszczają pana do takich tajemnych, trudnych decyzji partyjnych? Czy raczej wysłali pana do Szczecina i powiedzieli: "Bartek, weź tam zrób dobry wynik".

Rozmawiamy bardzo intensywnie o kampanii centralnej. Planujemy te ostatnie tygodnie spędzić razem i tak będzie.

I pan spędza z wyborcami? Wyborcy kochają PO?

Nie tylko w Szczecinie, ale i w całym kraju. Ja myślę, że o miłości do polityków w Polsce mówić nie można, ale na pewno ufają PO.

Ja wiem, że pan wtedy nie był w PO, ale jak pan porówna entuzjazm dla PO sprzed czterech lat z tym, co dzieje się dzisiaj, to?

Ja uważam, że my powinniśmy wzbudzić entuzjazm w ogóle jako klasa polityczna, bo ten entuzjazm do całej polskiej polityki jest na niskim poziomie.

Nie chcę pana martwić, ale będzie wam trudno.

Jestem na ulicy, cały czas rozmawiam z ludźmi. Widzę, że są zniechęceni brutalnością polskiej polityki, pewną jałowością. Czuć to na ulicy.

No i tym, co dzieje się między politykami. Niech zacytuję: "Arłukowicz zachował się jak świnia" - mówi Janusz Palikot.

Janusz Palikot mówi różne rzeczy i nie zamierzam tego komentować. Po prostu używa języka takiego, że trudno się do tego odnosić.

Porzućmy zatem przyjemne zwierzątka, bo świnia to nic strasznego. Rzeczywiście jednak było tak, że pan przymierzał się do utworzenia z Palikotem jednej partii?

Proszę zwrócić uwagę, że Janusz Palikot średnio co drugi dzień rzuca jakieś znane nazwisko po to, żeby poprawić swoje sondaże i móc rywalizować, bądź rozmawiać z kimś o kim mówił. Nie będę tego komentował.

Miało być trzech tenorów: Kalisz, Palikot i Arłukowicz?

Janusz Palikot opowiada różne rzeczy o różnych politykach, z czego w większości są to informacje podane tylko przez niego. Nie zamierzam się do nich odnosić.

W każdym razie Tusk okazał się być bardziej uwodzicielski. Rozumiem, że prowadził pan jednak jakieś rozmowy z Palikotem.

Oczywiście, że znam Janusza Palikota i rozmawiałem z nim wielokrotnie. Nie zamierzam jednak komentować jego doniesień, a szczególnie doniesień z jego ostatniej książki, która opisuje wszystkich. Każdy rozdział to inne nazwisko. Tak więc budowanie swojej pozycji na opowiadaniu o prywatnych rozmowach z innymi politykami uważam za nieuzasadnione i niedobre.

I dzisiaj tę znajomość uznaje pan za byłą znajomość?

Z całą pewnością nie. Nie uważam nikogo za byłego znajomego. Jeżeli spotkam Janusza Palikota, to uśmiechnę się do niego, pozdrowię, pomacham mu ręką i będę życzył powodzenia.

A gdyby po wyborach był wybór: koalicja z Palikotem albo z SLD?

Po wyborach zobaczymy, jaki będzie wybór i wtedy będziemy podejmować decyzje.

W ogóle w pańskich wyobrażeniach jest coś takiego jak koalicja z Ruchem Palikota?

W moich wyobrażeniach ta koalicja, która teraz rządzi to dobra i stabilna koalicja. Mam nadzieję, że to będzie ta sama koalicja. Nie będę rozważał tego, czy Janusz Palikot wejdzie do sejmu, czy nie, bo ja tego nie wiem. Zdecydują o tym wyborcy. Janusz Palikot prowadzi politykę wzbudzającą emocje, trochę lepperyzuje i uprawia pewien styl polityki, który obserwowaliśmy kilka lat temu. To jednak jego wybór i ma do tego prawo.

Wyobraża pan sobie po wyborach premiera innego niż Donald Tusk?

Myślę, że to właśnie Donald Tusk będzie premierem po wyborach.

Niezależnie od wyniku?

Myślę, że ten wynik będzie pozwalał na to, żeby Donald Tusk był premierem i sądzę, że tak właśnie się stanie.

Co pan sądzie o tych opiniach i pogłoskach, że jeżeli będzie słaby wynik, to premierem Platformy będzie Grzegorz Schetyna?

Często rozmawiamy o tym, jak będzie wyglądała polska scena polityczna po wyborach. Proszę mi wierzyć, że w tych rozmowach nie przewija się dyskusja personalna. Dużo ważniejsze jest to, żeby wygrać wybory. Chciałbym, żebyśmy wygrali wybory tak, aby nie musieć prowadzić trudnych negocjacji. Myślę, że Polakom należy się kolejny czas w miarę stabilnego rozwoju i stabilnej polityki.

A jak pan zna Napieralskiego, to niegocjacje z nim byłyby trudne ?

Ja znam Grzegorza Napieralskiego dobrze i długo. I myślę, że negocjacji w przyszłym parlamencie prowadzić nie będziemy.

Bo nie będziecie chcieli, czy nie będziecie musieli ?

Mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby.

A gdyby przyszło co do czego, nie będzie pan cierniem, który pokrzyżuje plany koalicji SLD - Platforma ?

Panie redaktorze, zostały trzy tygodnie na to, żeby przekonać Polaków, że warto zagłosować na ludzi, którzy gwarantują pewną stabilność w polityce. I ekscesy, mam nadzieję, wielkie polityczne ekscesy i targi polityczne mamy za sobą w Polsce.

Czas kampanii wyborczych to jednak czas, kiedy politycy nie odpowiadają na pytania.

No, odpowiadam panu na pytanie bardzo precyzyjnie.

To teraz konkretne pytanie. Policzył pan ile razy w programie Platformy pada słowo "wykluczenie" ?

Wie pan co, to słowo jest słowem ważnym. Rozwarstwienie społeczne to jest bardzo poważny....

Pytam, czy wie pan ile razy padło w programie Platformy ?

Nie, nie liczę ile razy co pada w jakim programie.

Może warto czasami.

Ważne jest to, w jaki sposób się tym zajmujemy.

To ja panu podpowiem.

I ja w programie Platformy czytam, że skierujemy uwagę na międzypokoleniową solidarność. To jest niezwykle ważne - ponad pięć milionów ludzi w Polsce w podeszłym wieku. Cała polityka senioralna, opierająca się nie tylko i wyłącznie na sytuacji ekonomicznej, ale także na aktywizacji społecznej, zawodowej.

Ile w 2012 przeznaczycie na tę aktywizację starszego pokolenia ?

Przeznaczymy i powiemy o tym w najbliższych dniach z panem premierem, bo to jest...

Nie, ale to jest w programie wpisane.

Oczywiście, że tak.

To ile tam jest wpisane ?

Panie redaktorze, w najbliższych dniach...

Ale nie, panie pośle...

Panie redaktorze, ale nie... Jeśli pan pozwoli...

Ile tam jest do programu wpisane ? Jaka suma pieniędzy w 2012 roku ?

Jeśli pan pozwoli, to dowie się pan o tym w ciągu najbliższych dni dlatego, że między innymi w tym właśnie celu dzisiaj będziemy o tym rozmawiali i będziemy przedstawiali dokładne wyliczenia finansowe, dotyczące polityki senioralnej.

Ale ja już to wiem.

Ale panie redaktorze...

To ja się nie muszę dowiadywać, bo ja już to wiem. Przeczytałem program Platformy.

Ale panie redaktorze... Będziemy ogłaszali program senioralny, który jest wielką polityką senioralną całościową. Jeżeli będziemy do tego podchodzili w sposób wybiórczy, będziemy rozmawiali tylko i wyłącznie o sytuacji rencistów i emerytów, tylko i wyłącznie - oddzielnie - o sytuacji aktywizacji społecznej seniorów, to to będzie prowadziło tak naprawdę do podziału.

To ja panu powiem, bo czuję, że pan tego nie wie. Otóż słowo "wykluczenie" pada w programie Platformy cztery razy. Dotyczy wyłącznie wykluczenia

cyfrowego. Jeśli zaś chodzi o nakłady na aktywizację seniorów, w przyszłym roku mają wynosić sześćdziesiąt milionów złotych, co wynosi mniej więcej dziesięć złotych na jednego seniora. Boję się, że nie zaktywizujecie seniorów za dziesięć złotych rocznie.

Przepraszam, jeśli pan będzie odbierał politykę senioralną w przeliczeniu na jednego seniora, to oczywiście możemy ten problem trywializować. A ja panu mówię o tym, że w Polsce żyje coraz więcej ludzi w podeszłym wieku, którzy wymagają wielkiej uwagi państwa i dokładnie w tym programie odnajduje pan między innymi takie zapisy, jak uniwersytety trzeciego wieku, które są priorytetem.

Tu się zgodzimy. Dziwię się, że pan ten program tak słabo zna. Dziękuję bardzo, Bartosz Arłukowicz.

Dziękuję bardzo.