"Odszedł na pewno jeden z najwybitniejszych polskich artystów. Związany z Grupą Krakowską, z Galerią Krzysztofory. Kończy się pewna epoka w sztuce polskie" - mówi po śmierci rzeźbiarza awangardzisty Jerzego Beresia wicedyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie. "Kończy się historia postrzegania sztuki jako domeny, która wkracza w sferę sacrum" - dodaje Marek Świca w rozmowie z dziennikarzem RMF FM.

Bogdan Zalewski: Jaką rolę odgrywał Jerzy Bereś w polskiej sztuce po 1945 roku?

Ponad 20 lat temu Tadeusz Kantor - na jednym ze spotkań w Galerii Krzysztoforów - słusznie porównał, że Bereś jest drugim - po Wicie Stwoszu - wielkim rzeźbiarzem, który związał się z Krakowem. Myślę, że coś w tych słowach Kantora o twórczości Beresia jest wielce prawdziwe.

Kraków to Grupa Krakowska, to Galeria Krzysztofory. Czy coś jeszcze?


Jestem zaskoczony informacją o śmierci Beresia, bo przed paroma tygodniami jeszcze się widzieliśmy na którymś z otwarć muzeum. Odszedł na pewno jeden z najwybitniejszych polskich artystów. Tak jak pan powiedział, związany z Grupą Krakowską Krzysztofory. Kończy się pewna epoka w sztuce polskiej. Już żyje niewielu artystów, którzy kiedyś współtworzyli Grupę Krakowską Krzysztofory.

Jerzy Bereś był bardzo szczególnym artystą. Jego tworzywem było jego własne ciało.

Też jego własne ciało. Rzeźbę traktował bardzo szeroko. Jedni trywializowali inny rodzaj materii jak surowo obrobione drewno, którym się posługiwał w swoich instalacjach rzeźbiarskich, ale równocześnie ta rzeźba wychodziła poza ramy samego materiału i tak, jak pan powiedział, ciało stawało się integralnym elementem jego działań. Czasami wiele rzeźb było rezultatem jego działań performatywnych. Rzeźba była jednym z elementów, narzędzi do kreacji dzieła, które wykraczało poza tę materialną, stałą formę.

Jerzy Bereś przekraczał pewne granice, ale też stawiał sobie pewne bariery. Jak mówił, miał nieprzekraczalną barierę w swojej sztuce: otóż była to nagość, ale dalej nie sięgał. Kaleczenie się i tego typu akcje, były już poza zasięgiem jego zainteresowań.

Ale nagość nie była traktowana w sposób bardzo dosłowny. Nie zawsze każda akcja kończyła się obnażeniem całego ciała. To wszystko było przemyślane, wykraczało poza pewne ramy tabu, ale z drugiej strony to nie było epatowanie nagością. Im Bereś był starszy, tym epatowanie ciałem człowieka, nie było najważniejszym elementem jego twórczości.

A jaką rolę odgrywało sacrum, uświęcanie? W tytułach prac Beresia odnajdujemy takie słowa jak ołtarze.

Jak myślę, że wraz ze śmiercią Beresia kończy się pewna historia postrzegania sztuki jako domeny, która wkracza w sferę sacrum. I u Beresia i u Kantora-obrazoburcy znajdziemy elementy, które pokazują, że sztuka była przez tych artystów rozumiana jako coś rozpiętego między tym, co najświętsze, a tym co przyziemne i związane z tak zwanym profanum.