Mija 15 lat i nadal nie wiadomo kto zamordował w Krakowie 28-letniego Andrzeja Firsta. Były mistrz Polski w kick boxingu, w latach 90 prowadził, założoną przez siebie, Krakowską Szkołę Sportową "SMOK". Trenował także kadrę polskich kick bokserów.

Andrzej First zginął 23 listopada 1996 roku na krakowskim osiedlu Azory w bloku numer 45 przy ulicy Stachiewicza.

Około godz.4.00 rano jeden z mieszkańców, znalazł na klatce schodowej ciężko rannego mistrza kick boxingu. Policji i prokuraturze udało się ustalić, że na wracającego do domu Firsta czekało trzech, lub czterech napastników. Ukryli się w ciemnym korytarzu. Zaatakowali go w wąskim przejściu.

Miejsce ataku wybrali nieprzypadkowo. Wiedzieli, że na otwartej przestrzeni mają małe szanse w starciu z mistrzem sztuk walki. Wąski korytarz dał im przewagę. Rzucili się na Firsta, pobili go i zadali 20 ciosów nożem. Nie wiadomo, czy mieli go zabić, czy tylko mocno poturbować. Jednak rany okazały się śmiertelne.

Nikt nie widział samego ataku, więc nie było świadków, którzy opisaliby zabójców. Ślady pozostawione na miejscu zbrodni również nie pomogły w wyjaśnieniu zagadki śmierci kick boksera.

Po kilku latach śledztwa i dwóch zeznaniach świadków koronnych, udało się dotrzeć do zleceniodawcy. Okazał się nim jeden z najpotężniejszych polskich gangsterów. To szef śląskiej mafii Janusz T ps. "Krakowiak". W młodości, był on związany z Krakowem.

Prokuratura w Katowicach postawiła mu kilkadziesiąt najcięższych zarzutów w tym zlecenia zabójstwa Andrzeja Firsta. Po wieloletnim procesie sąd skazał go prawomocnym wyrokiem na 6 lat więzienia za zlecenia zabójstwa kick boksera z Krakowa. W innych przypadkach usłyszał kary 25 i 12 lat więzienia.

W trakcie procesu nie udało się jednak wyjaśnić, komu zlecono zabójstwo Firsta. Prokuraturze nie udało się zebrać dowodów a sam oskarżony nie chciał współpracować z sądem. Nieoficjalnie wiadomo było, że Andrzej First musiał w Krakowie narazić się światkowi przestępczemu.

W połowie lat 90 rezydował w mieście związany blisko z "Krakowiakiem" bandyta z Ukrainy. To on miał nalegać, aby zająć się Firstem. Zlecenie "wystawił" "Krakowiak" a jego realizację powierzył nie znanym nikomu przestępcom z Ukrainy i Białorusi.

To oni zaczaili się na kick boksera, pobili go i zadali mu 20 ciosów nożem. Na ich trop nie udało się do dziś wpaść ani policji ani prokuraturze. Nazwiska morderców znają tylko zleceniodawcy, zabójcy nie zostawili śladów.

Na miejscu zbrodni nie było żadnych świadków, tylko sprawcy - najprawdopodobniej pochodzenia ukraińskiego. To jednak tylko poszlaki, których nie udało się zweryfikować - przyznaje Leszek Goławski z Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach, która prowadzi śledztwo ws. "Krakowiaka". Według śledczych, jest jeszcze nadzieja, że pojawią się nowe fakty. Nad sprawą zabójstwa Firsta pracują eksperci z policyjnego "Archiwum X" oraz prokuratorzy zajmujący się innymi wątkami działalności śląskiej mafii.

Boli nas to, że nadal nie znamy sprawców. Nie wiemy dlaczego ktoś Andrzeja nam zabrał. Nie ma dnia żebyśmy o tym nie myśleli kto to jest, z jakiego powodu. Mamy nadzieje jednak, że sprawca zostanie znaleziony i ukarany - mówi siostra sportowca Anna First-Kulma.

Dziś rodzina i jego przyjaciele spotykają się przy grobie sportowca na krakowskim cmentarzu w Batowicach. Zjednoczył ich manifest upamiętniający Andrzeja Firsta: Stojąc przy grobie Andrzeja Firsta, my reprezentujący środowiska sportów walki, wyrażamy brak zgody wobec agresji i przemocy w społeczeństwie polskim. Instytucje państwa polskiego powinny zapewnić młodzieży warunki harmonijnego rozwoju - bez przemocy. Nie godzimy się na bezkarność przestępców, przecież sprawcy zbrodni do dzisiaj nie zostali ujęci. Andrzeju, Twoja symboliczna śmierć ma dla nas wszystkich znaczenie - budzi w nas sprzeciw i chęć do działania. Pamiętamy o Tobie i dziękujemy.

W Siedzibie Centrum Szkolenia Sportowego w Krakowie (ul. Winnicka 40) przygotowano widowisko sportowo-muzyczne "Wspomnienie" z udziałem wybitnych zawodników i artystów z Krakowa.