Na początku roku w Gutkowie na obrzeżach Olsztyna doszło do wycieku oleju napędowego z kolejowej cysterny. Okoliczni mieszkańcy twierdzą, że z powodu oparów rozlanego paliwa czują się coraz gorzej, chociaż od katastrofy minęły już trzy miesiące. Wciąż nieznana jest również data oczyszczenia terenu.

Z kolejowej cysterny wyciekło 60 tys. litrów oleju napędowego. Połowa wsiąkła w grunt. Najbardziej skażone jest samo torowisko, ale olej wykryto także na działkach mieszkańców ulicy Bażantowej, oddalonych od torów o kilkadziesiąt metrów. Robi się coraz cieplej, i to jest teraz nasz największy problem - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM jeden z mieszkańców. Gdy tylko pojawia się słońce, wszystko zaczyna parować, a smród jest nie do wytrzymania - dodaje.

Jego sąsiadka coraz bardziej obawia się o zdrowie swoje i swojego 5-letniego dziecka. Mnie boli głowa, moje dziecko prawie codziennie skarży się na bóle brzucha - opowiada. Kolejna mieszkanka ulicy Bażantowej narzeka zaś na coraz częstsze problemy z oczami: zaczerwienienie spojówek i pieczenie. Zdaniem naukowców, to ewidentnie skutki obecnych w powietrzu oparów oleju.

Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska nie jest w stanie stwierdzić, kiedy skażenie zostanie całkowicie usunięte. Likwidacja skażenia to rola właściciela firmy transportującej olej napędowy - informuje Justyna Kostrzewska z RDOŚ w Olsztynie. Czekamy na przedstawienie nam harmonogramu prac, firma powinna go dostarczyć do 17 kwietnia - tłumaczy.

Na razie wszystko wskazuje na to, że jeszcze w kwietniu powinna zacząć się wymiana gruntu na skażonych olejem działkach mieszkańców ulicy Bażantowej. Równolegle powinno ruszyć oczyszczanie drogi biegnącej wzdłuż torowiska, na którym doszło do wycieku. Ale największym problemem pozostaje samo torowisko - a tu operacja rekultywacji potrwa na pewno wiele miesięcy. Konieczne będzie prawdopodobnie płukanie gruntu, a następnie oczyszczenie go za pomocą bakterii rozkładających produkty ropopochodne.