Czcij teścia swego i teściową swoją! Czy przestrzegacie tego "przykazania"? Dziś w dniu teściowej nie chcemy tylko opowiadać popularnych dowcipów na jej temat. Między autorami popołudniowych faktów rozgorzał poważny spór. Maja Dutkiewicz opowiada się za pielęgnowaniem więzi z teściową, ale też wyznaczaniem granic. Bogdan Zalewski jest zwolennikiem radykalnego odcięcia się zarówno od teściowych jak i własnych matek. Kto ma rację? Śledź pojedynek naszych dziennikarzy, oddaj głos w sondzie i zabierz głos w dyskusji. Zapraszamy.

MAJA
Teściową należy hołubić. To matka naszej drugiej połówki, w dodatku osoba starsza, często schorowana i samotna, czasami rozczarowana życiem. Zamiast z nią walczyć, za oręże mając własną młodość i przebojowość, czasami trzeba odpuścić. Ugryźć się w język, wykonać przyjazny gest. Wysłuchać. Teściowa też człowiek, więc najprawdopodobniej zareaguje pozytywnie.
BOGDAN:
Oho, już się zaczyna. Stara, schorowana ... trzeba odpuścić. Odpuszczasz i odpuszczasz ... a tu ni stąd ni zowąd rozpada Ci się małżeństwo! Pomóc, owszem, trzeba, ale przede wszystkim trzeba się skupić na własnym stadle. I słuchać żony, a nie jej czy własnej matki.
MAJA
Ojojoj... jaki egoista. Nie musisz odpuszczać cały czas. Zrób to raz, a kolejny postaw na swoim. Używając rozumu i serca, można osiągnąć stan względnego spokoju i pokoju. Wychodząc za mąż czy też żeniąc się wchodzimy do innej rodziny z całym bagażem mam, tatusiów, cioć i wujków... I w tym stadzie trzeba sobie radzić, a nie tchórzyć w imię świętego spokoju.
BOGDAN:
Nazywasz moją postawę tchórzostwem? Ja tylko próbuję zwrócić ci uwagę na te wszystkie toksyczne relacje pomiędzy małżeństwami a teściami. Na pewno znasz taki termin: "syndrom Piotrusia Pana". Młody żonkoś nie może uwolnić się od własnej mamusi i pozostaje jej ukochanym synkiem, a żona musi znosić bez przerwy cierpkie uwagi teściowej. Taka postawa zdziecinniałego mężczyzny nazywa się fachowo "hypengyophobia" - lęk przed dorosłością. Ja namawiam po prostu do bycia dorosłym!
MAJA
...jeśli nie tchórzostwem to chowaniem głowy w piasek. Toksyczne relacje nie biorą się znikąd. Jeśli poślubiłaś (poślubiłeś) Piotrusia Pana, albo tzw. Wieczną Dziewczynkę - a sam nie należysz do osób ustępliwych - to sam sobie zgotowałeś (zgotowałaś) piekło. I dorośle trzeba się w tej trudnej sytuacji odnaleźć, a nie iść na łatwiznę i odcinać się od teściowej.
BOGDAN:
Wolę wychowywać się sam jako małżonek, pod okiem żony i samemu strofować tego chłopca w sobie. Połajanki teściowej tylko by mnie utwierdzały w dziecięctwie, a pełne zrozumienia uwagi mojej mamy - jak pisał Witold Gombrowicz - "upupiłyby" mnie już na całe życie. Trzeba mieszkać osobno, nie dbać o zdanie starszego pokolenia i razem z żoną brać się za bary z dorosłością. Ot, co! :)
MAJA:
O matko! Jak można odcinać się od starszego pokolenia. To tak jakbyś odciął własne korzenie. Poza tym, trzeba być bardzo niepewnym siebie by bać się "upupienia" przez starszą panią!
BOGDAN:
Oj, nie lekceważ starszych pań. One często mają więcej życiowej energii niż się wielu wydaje. Poza tym w tych toksycznych rodzinnych związkach teściowych i teściów z młodszymi małżeństwami, stosowane są czasami bardzo subtelne zagrywki. "Upupianie" zięcia, a jeszcze częściej synowej to cała strategia, wymagająca doświadczenia, a tego wiekowym paniom (i panom-teściom) nie brakuje.