W dniu debaty nad powołaniem trzech komisji śledczych i zapowiedzi kilku kolejnych pojawiła się propozycja przekazania spraw wszystkich rozliczeń do ukształtowanej na nowo sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Natychmiast pojawiły się wątpliwości, czy to możliwe i czy warto rozważać takie rozwiązanie.

Zaskakujące rozwiązanie

Uważam, że komisja ds. służb specjalnych powinna uzyskać uprawnienia śledcze w tej kadencji - mówił prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz komentując zapowiedzi składania kolejnych wniosków o powołanie komisji śledczych - Można to połączyć; powołać członków komisji ds. służb specjalnych jako stałą komisję śledczą. Oni mają dostępy do informacji najbardziej oklauzulowanych, więc to byłoby rozwiązanie problemu związanego z potrzebą zbadania wielu spraw i wyjaśnienia jaka była prawda.

Hybryda rozliczania i parlamentarnego nadzoru

Pomysł lidera PSL wywołuje poważne wątpliwości już na pierwszy rzut oka. Komisja ds. służb specjalnych jest tylko jedną ze stałych komisji sejmowych, powoływanych przepisem regulaminu Sejmu, który jest uchwałą. Komisja na podstawie swoich uprawnień współpracuje z organami państwowymi, nadzoruje i opiniuje ich działania, nie dotyczy to jednak osób prywatnych. Nie ma także uprawnień śledczych, pozwalających na wzywanie i np. przesłuchiwanie świadków, organizowanie konfrontacji itp. To już materia wymagająca zapisania w akcie o wyższej randze - ustawie.

Sejmowe wyjątki

Potrzebne uprawnienia ma sejmowa komisja śledcza, zostały one jednak zapisane nie w dotyczącym organizacji pracy Sejmu regulaminie, ale w specjalnej ustawie o sejmowej komisji śledczej. Stąd właśnie jej wyjątkowa pozycja wśród komisji sejmowych - zwracają uwagę prawnicy. Nawet jednak ustawa mówi o badaniu przez sejmową komisję śledczą jasno opisanej, konkretnej sprawy, a nie serii spraw, niejako z urzędu. Przekazanie jej uprawnień jednej ze stałych komisji sejmowych także wymagałoby więc ustawy, i to znacznie szerszej niż obowiązująca. Jej przygotowanie, a potem uchwalenie z pewnością nie byłoby procesem łatwym i mogłoby się skończyć wetem prezydenta.

Zbyt wiele zachodu

Pomysł interesujący, ale wymagający co najmniej dużej ingerencji w prawo, regulamin Sejmu - ocenia powściągliwie pomysł prezes PSL jeden z członków sejmowej komisji ds. służb specjalnych - Znacznie łatwiej bez żadnych wątpliwości powołać odpowiednią komisję śledczą. I dobrze by było, żeby każda komisja zajmowała się tym, do czego jest powołana.

Posłowie koalicji przygotowującej się do przejęcia władzy mają jednak problem z okiełznaniem rozliczeniowych zamiarów. Już dziś Sejm debatuje nad powołaniem komisji śledczych ws. wyborów kopertowych, afery wizowej i Pegasusa, kolejne zapowiedzi poszczególnych grup posłów mówią o rychłym złożeniu wniosków o powołanie komisji ws. NCBR, afery respiratorowej, sprzedaży Lotosu, niegospodarności przy budowie elektrowni w Ostrołęce itd. - koalicjanci starają się jakoś zrównoważyć oczekiwania z możliwościami śledczymi Sejmu.

Pomysł lidera ludowców jest próbą wybrnięcia z problemu nadmiaru wniosków. Jego ocena nie wróży mu jednak powodzenia.

Opracowanie: